Gadka w city odc.22: ZA KOMUNY
W okolicy pomnika Słowackiego, w ciepłym wiosennym słońcu na ławce grzało stare kości dwóch panów, starszych od Mojżesza. W płaszczach, specyficznych dla wieku nakryciach głowy i poglądach, przefiltrowanych przez dekady momentów rozmaitych.
- Za komuny, powiem ci to, Władek, za komuny zakłady organizowały wycieczki pracownicze, pouczające takie. Zwiedzało się, oglądało, słuchało i pisało sprawozdania.
- U mnie na zakładzie to były wyjazdy na grzyby o 3 w nocy. Wtedy nie wstałem o 3 i teraz też bym nie wstał.
- Wtedy pieprzyłeś, Władek i nadal pieprzysz, powiem ci to. Za komuny wszystkie dzieci jeździły na kolonie. Nad morze i w góry. A teraz to pod blokiem siedzą, wrzeszczą. I co to za morze. Nikt z głodu nie umarł, powiem ci to. Ale zachciało się polędwicy i samochodów. To teraz ludzie grzebią po śmietnikach.
- Ty nie grzebiesz.
- Ty też nie. Ale pracowaliśmy na to, powiem ci to, pracowałem w Afryce, w Algierii, zwiedziłem Egipt. Kiedyś jak państwo kształciło, inwestowało, to nic dziwnego, że nie chciało wypuścić. Teraz każdy jedzie, gdzie chce, kiedy chce.
- Żadnej wdzięczności, skurwysyny.
- Żadnej, Władek, powiem ci to.
- U nas taki jeden, miał 36 lat, kierownik pegieeru, to za rok pracy w Afryce kupił sobie taki jakby folwark. Trzymał tam zwierzęta, bydło jakieś i ktoś go od razu podpatrzył, zawiść taka. I zaraz go z partii wezwali, żeby się tłumaczył, skąd miał pieniądze. A on nakłamał, że to siostry jego.
- Nikt nie wiedział, powiem ci to, Władek, ile powinniśmy zarabiać w Afryce i nikt nie miał tu nad tym kontroli. I do sanatorium pojechałem, jeszcze w osiemdziesiątym dziewiątym, po pańsku byłem, a potem nawet bilet dali, a teraz?
- Czesi to nawet nie polikwidowali swoich pegieerów tylko nieźle na nich zarabiają. I na górach, też zarabiają.
- Ja się pytam, Władek, czy ktoś umarł z głodu za komuny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz