sobota, 11 sierpnia 2018

odc. 215.: Z LEPSZEJ STRONY



Nawet przelotne deszcze, które od dwóch dni pojawiały się w city tu i tam, zgodnie ze swą nazwą przelatując w niemalże seksualnym sensie spalone słońcem ulice, chodniki i czoła przechodniów, nie odstraszyły miłośników kina od wybrania się w piątkowy wieczór do Centrum Historii Zajezdnia na plenerowy seans. Po wielu dniach bez ani jednej kropli wody z nieba, wtem, nagle pojawiło się wytchnienie, odrobina tlenu i w tej sytuacji prawdopodobnie wyłącznie potężna ulewa okraszona gradobiciem mogłaby skłonić publiczność do zmiany planów na wieczór. Ulewy jednak nie było, za to na chwilę pojawiła się tęcza.
Większość leżaków rozstawionych przed ekranem na placu przy CHZ była już zajęta, choć do rozpoczęcia seansu została jeszcze godzina. Na ekranie było wyraźnie napisane, że o 21.30 zostanie wyświetlony film pt. „Mustang”, co jednak nie przeszkodziło kilku osobom w gorączkowym dopytywaniu się o tytuł obrazu i godzinę seansu, jako że zaniedbana przez całe dekady sztuka czytania ze zrozumieniem zanika równie łatwo, jak narzędzia demokratycznego ustroju, cztery klarowne pory roku oraz smukła talia w okolicach czterdziestki.
- Będzie padać? – Rzuciła w przestrzeń starsza kobieta z termosem, przykrywając stopy kocykiem, o których rozłożenie na leżakach zadbali troskliwi organizatorzy kina, za co chwała im i wdzięczność.
- Tylko kropi – odpowiedziały wesoło dwie dziewczyny spod parasola. Jedna pociągnęła solidny łyk piwa z butelki i dodała, że to nic, bo i tak jest fajnie.
Starsza kobieta nic nie odpowiedziała, za to z tylnego rzędu rozległ się donośny, lekko zachrypnięty głos chłopaka odzianego w dres, koszulkę i klapki.
- Nie wiem, siedzę tu. Bo ma być jakiś film o koniach. No, zjebany jestem, to odpocznę. Ale się napracowali z tymi leżakami, krzesłami, a w Miliczu to przynajmniej można było pobiegać. Nie będę biegał, kurwa, zjebany jestem i czekam. A z nimi ni będę się już bujał, bo nie wiem za co po mordzie zebrałem, na żywca. Za to, że mu powiedziałem, że jak będzie szmaciarz takie rzeczy o babci opowiadać, to go zajebię. I on jest teraz dla mnie kurwa skończony. JAK MOŻNA O BABCI TAKIE RZECZY? No właśnie. Do babci trzeba mieć szacunek, nie. Jakaś muza napierdala tutaj i dlatego TAK KRZYCZĘ. Co ty mi na tej kamerce dajesz? Nic kurwa nie widzę, a ciebie bym chciał zobaczyć. Z jakiej drugiej strony, z tej lepszej strony, twojej lepszej strony. Z DRUGIEJ? Tam nic nie ma, ciemno i chuj. I czekam tu, czekam, bo film ma być. Film będę oglądał, kurwa. Ciebie wolałbym oglądać… Ty zostaw kurwa ten materac. No w folii zostaw, to razem wypróbujemy. Mówiłem ci, nie wyjeżdżaj z Wrocławia, bo tu jest fajnie. Kurwa, ten materac ma dla nas zostać! I po chuj go odpalasz? Tylko go kurwa powybijasz, a potem będziesz jęczeć, że się o ziemię obijasz. A KTÓRĄ MASZ  TAM GODZINĘ? Za dziesięć dziewiąta? O kurwa, to się najebałem. Idę polatać, bo na ten film to się kurwa nie doczekam…
Jak powiedział, tak zrobił, ku wyraźnej uciesze starszego pana, który siedział na leżaku tuż przed amatorem nierozpakowanych materaców. Dżentelmen w wyprasowanych spodniach i letniej kurtce. Zaczeska przygładzona stylowo, twarz ogolona, wodą kolońską obficie skropiona. Wyjął telefon, zadzwonił.
- Jestem już i czekam. Ależ nie poganiam cię, nie, tylko trzymam dla ciebie miejsce. W drugim rzędzie na leżaku. A, wolisz krzesło? Nie? Czyli leżak może być? Koce są też, mam parasol i jeszcze mam herbatę w termosie. Nie, kawy nie mam. Za późno na kawę, tak, masz rację, moja droga. Czyli herbata może być? To ja cię zawołam, jak zobaczę. Nie martw się, ja cię wszędzie poznam. Z każdej strony cię poznam. Z lepszej strony, tak oczywiście, ze znam cię z lepszej strony. A za ile będziesz? No nie poganiam cię, czekam spokojnie, nie śpiesz się.
Rozłączył się, po czym wyjął parasol, sprawdził czy się otwiera i zamyka. Odkręcił termos, nalał sobie odrobinę herbaty, spróbował. Rozłożył koc na leżaku obok, po czym zmienił zdanie i złożył koc z powrotem w kostkę. Wstał wygładził spodnie, przetarł chustką buty, przygładził włosy i przez cały czas się rozglądał. Wreszcie twarz rozjaśniła mu się w uśmiechu, pomachał ręką.
- Tutaj, tu, tutaj jestem i mam miejsce dla ciebie!
- A co ty tak się afiszujesz i krzyczysz – syknęła starsza kobieta w krótkiej sukience.
- O tu, tu usiądź, ja ci ten leżak ułożę, tu ma trzy wysokości do wyboru, chcesz środkową czy wolisz niżej?
- Przyszłam oglądać film, a nie spać. Zostaw ten leżak, lepiej parasol daj, bo zaczyna padać.
- Już, już…
- Ależ się źle ubrałam.
- Ależ co ty mówisz, wyglądasz zachwycająco…
- Nogi mi zmarzną i plecy.
- Masz tu jeszcze mój koc – zaczął ją troskliwie okrywać, a ona przyjmowała te hołdy z lekko zniecierpliwioną miną oraz słabo maskowaną niechęcią.
- No, zobaczymy co za film wybrałeś.
- Spodoba ci się, jest o młodości i miłości.
- Jednego już nie mam, a drugiego…
- O, już nie pada. Zobacz, jaki piękny wieczór. Może później…
- Ciiicho, już się zaczyna. Przyszłam na film, nie do kina. I złóż ten parasol.