piątek, 18 września 2020

odc.221.: JAKIEŚ CHORE


















- Babcia! Babciaaa! Babcia, masz źle słuchawkę! Od-ło-żo-ną masz! Źle!

Na parterze mieszka starsza pani, z tych, co to mogą już absolutnie wszystko i nie muszą już nic. Pani ma ogromne serce i zaskakującą u osób tej daty wielką życzliwość wobec świata, w związku z tym dwukrotnie dała się okraść oszustkom. Dwie baby kiedyś wparowały jej do mieszkania, staruszka wpuściła je pod byle pretekstem, spragniona pogawędki. Okradły ją w biały dzień - jedna niby mierzyła okna, bo twierdziła, że jest zainteresowana kupnem podobnego lokalu, a druga myszkowała po szafach. Wyniosły 5 tysięcy. Za drugim razem chyba było podobnie, w każdym razie od tego czasu krewni zaczęli jeszcze częściej odwiedzać staruszkę, ale w czasie pandemii kontakty ograniczają się do krótkich rozmów przez balkon. O zakupach, rodzinie, sytuacji.

- Babcia - młoda kobieta, która przyjeżdża co kilka dni, czasem z córeczką, która radośnie macha do prababci lub drzemie w aucie, była już porządnie zmartwiona - babcia, ja muszę mieć klucze!

Babcia najwyraźniej pokazała się na balkonie, ale jej słowa było słabo słychać.

- Jak dobrze, babciu, jak się czujesz? Masz źle odłożoną słuchawkę telefonu. No, teraz słychać sygnał, jest dobrze. Babciu, musimy dorobić klucze. Twoje klucze, tak. Bardzo proszę, nie może być tak, że słuchawka źle leży, a my nie możemy... To jest jakieś chore, babciu. No nie, babciu, rzuć mi klucze, proszę. Skoczę tu, do Kauflandu, zrobią na poczekaniu, to nie trzeba długo czekać... Zaraz wracam!

Po kwadransie faktycznie wróciła.

- Babciaaa! Babcia! O, no widzisz, zostawiłam ci klucze pod drzwiami, a, już wzięłaś, no to dobrze. Słoiczki też? Tam są gołąbki i jutro może zrobię zupy i naleśniki, to przywiozę? Pogotuję, przywiozę, teraz jeszcze mam możliwość, ale za rok... Niech babcia nawet tak nie mówi! Babcia zje dobrej zupy, od razu humor babci wróci... No, ja mówiłam, żeby babcia nie słuchała radia i telewizję przełączyła... To jest jakieś chore. A, na przyrodnicze, to dobrze, babciu. My też już teraz z małą oglądamy przyrodnicze i bajki, bo reszty nie chcemy. Ma babcia rację, to nie dla normalnych ludzi. A mała zasnęła mi w aucie, znowu będzie latać do nocy, babciu, czy ja też tak latałam? A ty mnie zawsze doganiałaś, no ma babcia zdrowie... A ma babcia co czytać? O, to ja babci nowy fajny kryminał przywiozę. Tylko czy to dla babci dobre, takie rzeczy czytać? No dobrze, dobrze, babciu, ja nic nie mówię. Przywiozę. Tylko niech babcia ładnie wszystko zje, babciu. To wszystko idzie od razu, o tu, do głowy, te ryby, kasze, babcia zobaczy. Ja tam włożyłam takie serwetki, to dla babci, sąsiadka haftowała, piękne, prawda? Dobrze, babciu, to widzimy się pojutrze, a ja jutro do babci zadzwonię, tylko niech mi babcia już nie kombinuje z tą słuchawką, myślałam, że zejdę na zawał albo coś.  Już nic nie mówię, pa, babciu!

Samochód odjechał, głos kobiety wraz z nią. Po chwili wyraźne stały się głosy osób stojących na skrzyżowaniu, obok śmietnika i skweru z ławkami, seniorami oraz lokalnymi przedstawicielami amatorów trunków o mocy paliwa rakietowego.Stałą obsadę tworzą gwiazdy główne, a także satelity, jak Darek, sąsiad z parteru, człowiek w wieku nieokreślonym, przebywający ewidentnie we własnej czasoprzestrzeni, którego konsekwencja w byciu pod wpływem jest godna co najmniej zainteresowania naukowców badających możliwości regeneracyjne wątroby. Darek czasem chwieje się pod którymś sklepem, orbituje w żywopłotach, obsiada parapety i schody, a niekiedy zwisa nonszalancko z własnego okna, z niedopałkiem dla lepszej gestykulacji i toczy pogawędkę z sąsiadem z bramy obok, który z kolei prezentuje skrajną awersję do żywych roślin. Na dowód niechęci co kilka tygodni niemiłosiernie hałasuje kosiarką.

- Sąsiaaad? - Dykcja Darka pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak jego stosunek do higieny osobistej, niemniej jest uroczym rozmówcą. - Dźzień dobrry. A ssąsiad widzę pracuje, brawo, brawo. Widzę - bohatersko uniósł wzrok zamglony i mrugnął dla wyostrzenia obrazu - że tak sobie tu kossssimy, co?

Osobnik z kosiarką zawył sprzętem z niechęcią i zawrócił, by wykosić chaszcze pod kolejnym balkonem. Darka jednak niełatwo zniechęcić do eksperckiego monologu.

- Nnnie wiem czy tto ma sens. I tak odrośnie. Ale to zdrowo, tak na powietrzu. Po...Po...Pochodzić. Tylko te krzaki tak sssąsiad niszczy.. To jest jakieś...

Dźwięki koszenia oddaliły się nieco, zaś Darek zaniósł się paskudnym kaszlem i schował do środka.

Czasem któraś z grup osiedlowych mówców, okupantów ławki lub analityków składu kolejki do sklepu staje się bardziej słyszalna, na tle pozostałych. Dwie nastolatki, obie z mocnym makijażem, skutecznie postarzającym je z około 13 na 15 lat, w szortach do samej szyi, stały obok siebie, co dawało efekt niezamierzenie komiczny, ze względu na różnicę wzrostu około 15 cm.

- Nie mam już do niego siły.

- No, ja też.

- On ma fazy takie, jak huśtawka jakaś taka, no nie wiem, obrotowa. To jest jakieś chore. Czasem lubi wszystkich, czasem kogoś bardzo nie. I nigdy nie wiesz jak jest. Aż musiałam sprawdzić czy wie, że ja z nim nie rozmawiam.

- No, ja też.

- Ostatnio, czaisz, szłam korytarzem, no nie, a on gdzie leziesz, a ja na to whaaat bicz, to już po szkole nie można? No bo co miałam? To jest jakieś chore. No nie?

- No, ja też.

- No i nie odzywałam się do niego, nie. Nie wiem czy to zauważył.

- No, ja też.

- A słyszałaś, że tu film kręcą? Z tym aktorem, wiesz, no. To znaczy jego tu nie było, ale będzie w tym filmie. Może się wkręcimy jakoś, chodź, już mnie raz stamtąd wygonili.