wtorek, 25 sierpnia 2015

odc.168.: SŁAWA


Autobus linii 132 brawurowo pokonał zakręt, wjechał dziarsko w ulicę św. Mikołaja, po czym z impetem zahamował i utknął w korku, czyli okoliczności towarzyszącej codziennej podróży przez tę część city popołudniową porą.
- Tutaj, w tej kamienicy, jest ten sławny fryzjer, wiesz, ten z telewizji – powiedziała z przejęciem kobieta w czapce z daszkiem, ubrana w całości w barwy maskujące moro, jakby jechała przez dżunglę, nie Wrocław, i nie zwyczajnym, nieco smrodliwym mimo pozornej nowości autobusem, a ubłoconym, pancernym autem terenowym. Adresatem tych słów był klasycznie znudzony nastolatek, rozczochrany, rozwalony na siedzeniu w pozycji możliwie niewygodnej i nonszalanckiej, z miną ospałą i lekceważącą otoczenie, w monstrualnie wielkich białych słuchawkach na uszach.
Chłopak posłusznie spojrzał we wskazanym kierunku, co nie było trudne, bo autobus stał w miejscu przez kilka minut.
- Uhm – mruknął.
- Widziałam ten program, fantastyczny, tylko nie pamiętam tytułu. Taki sławny się teraz zrobił ten fryzjer – opowiadała kobieta – ale nie zadziera nosa, wiesz. O tu, z tymi kolumnami, z tym wejściem, o tu – pukała palcem w szybę.
Nastolatek mruknął coś niewyraźnie.
- O nie, mylisz się – zaprzeczyła kobieta - wcale nie jest drogi. Naprawdę, co tam wpadam, to mówi, że jak dla mnie, to ścięcie tylko stówkę, wyobrażasz sobie? Taka sława, a chce tylko stówkę. 
Pojazd szarpnął do przodu, podjeżdżając do świateł przy placu Jana Pawła II. Kobieta podskoczyła na siedzeniu z entuzjazmem, jakby zobaczyła majestatycznego słonia machającego do niej trąbą, choć za oknem autobusu było widać standardowy sznur aut.
- A tam, o tam, była bursa szkół artystycznych, a teraz jest sławna Akademia Muzyczna. A tu jest ta sławna fontanna z lwami – kontynuowała opowieść kobieta w moro, nie zwracając uwagi na znudzenie słuchacza. – Oni są cali goli, wyobrażasz sobie?
- Trudno, żeby lew był ubrany, mamo, no żal – prychnął chłopak.
- Coś ty, mówię o tych facetach, co mają gołe pupy, widzisz pomnik? A tam dalej jest ta sławna fosa miejska… A co ty się tak śmiejesz?
- Jak facet ma goły tyłek, to mu widać fosę – zarechotał nastolatek. – Ciekawe, czy też będzie w telewizji. Fejm dla fosy pe el – rzucił głośno, a kobieta nie wytrzymała i też się roześmiała.
- Długo jeszcze będziemy jechać? Ciągle korek i korek – zajęczał chłopak, tracąc nagle dobry humor.
- To jest właśnie ta sławna wrocławska komunikacja miejska – odparła kobieta z nutą sarkazmu – wsiadasz i stoisz w korku. Choć jest lepiej niż kiedyś... To przypomina mi, jak na studiach byłam w osiemdziesiątym czwartym w Budapeszcie. Też były korki. Chociaż w sumie tam wszędzie jeździłam metrem, a tu nie ma. Raz tylko jak się z koleżanką urwałyśmy z wycieczki,  poszłyśmy w miasto i spotkałyśmy faceta z kałasznikowem. Stał w bramie uzbrojony po zęby i patrzył na nas.
Chłopak aż zsunął słuchawki z uszu i spojrzał na matkę z podziwem.
- Oszku... No i co zrobiłaś?
- Nic. To było wejście do kantoru wymiany walut, facet pilnował tylko i nic nam nie zrobił. Później wytłumaczę ci co to było, a teraz tutaj wysiadamy. Patrz, tu był kiedyś budynek Cuprum, bardzo sławny…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz