niedziela, 23 sierpnia 2015

odc.167.: MIEJSCE ROZRYWKI


Wielkie bańki mydlane ochoczo płynęły przez wrocławski Rynek, jak przezroczyste wielokształtne chmurki, odbijając światło słoneczne wszystkimi kolorami tęczy, odbijając się od siebie oraz od zaskoczonych przechodniów, podziwiane przez zachwycone dzieci, od czasu do czasu pękając z milionem kropel, poruszane powiewami wiatru, który umilał wszystkim piękne piątkowe popołudnie.
Dookoła baniek i ich twórcy zebrał się tłum roześmianych maluchów, dorosłych i gapiów. Nieco dalej, między bankomatem a restauracją „Bernard”, mieszczącą się w kamienicy, w której kiedyś rezydowało biuro obsługi klienta firmy Dialog, stał grajek, który pełną piersią wykrzykiwał rockowe szlagiery, a z każdej okolicznej knajpy dochodziły dźwięki innej stacji radiowej, dlatego prowadzenie jakiejkolwiek pogawędki w promieniu kilkudziesięciu metrów było nieco utrudnione.
Wśród tłumu turystów, osób podziwiających bańki i tych, którzy po prostu błąkali się w tym czasie po Rynku stał łysiejący facet w średnim wieku, w krótkich spodniach odsłaniających blade łydki, w granatowej koszulce polo i w ciemnych stylowych okularach, usiłował opowiedzieć koledze o tym, jak pocieszał żonę.
- A ja na to, nie martw się kochanie, on po prostu szuka miejsca do srania, a kuwetę traktuje jako miejsce rozrywki. I wtedy to się dopiero wkurwiła.
- Nie dziwię się. – Kolega, również w koszulce polo i ciemnych okularach, potrząsnął sporym brzuchem, okazując radość. – A na urlopie byliście?
- W Ustce, z siostrą żony i jej dzieciakami. Normalnie koszmar. Ja myślałem, że to przesada, wiesz, z tymi parawanami.
- I co, telewizja kłamie?
- Nie, kurwa, człowieku, o siódmej rano ludzie zapierdalają, żeby się ogrodzić i zająć najlepsze miejsca. Myślałem, że na urlopie się wyśpię, ale kurwa budzik na wpół do szóstej i heja, nie.
- Dlaczego na wpół do szóstej?
- Bo o siódmej to już pozamiatane, kurwa.
- O ja pierdolę. Człowieku, to się nie wyspałeś, nie.
- No. A wy gdzie?
- A my na Teneryfę, bo tam taniej. I wiesz, spotkaliśmy od chuja ludzi znad morza.
- Jakiego morza?
- Naszego, polskiego morza.
- A wiesz, że tylko my mówimy, że to nasze morze? Ponoć Duńczycy i Szwedzi nie mówią nasze morze, tylko Bałtyk.
- Możliwe, nie wiem, ja jestem stąd, nie. A nie znad morza. I tam byli ludzie, co mają apartamenty na Helu, którzy mówili, że nasi im na Helu płacą trzy razy więcej niż oni na tej Teneryfie, nie.
- A, słyszałem o tym. Podobno stać ich na lepsze miejsca rozrywki niż Hel albo Sopot, jak mają tam pokoje i wynajmują naszym, to jadą w świat i się z nas śmieją.
- No, na Teneryfie pewnie nie ma parawanów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz