Granatowy, lśniący nowością i czystością, przyjemnie pachnący i - w przeciwieństwie do swoich starszych towarzyszy z wrocławskiego taboru - nie umazany plamami pochodzenia organicznego i nie tylko, nie ozdobiony resztkami pożywienia, fragmentami opakowań i innymi, trudnymi do zidentyfikowania śmieciami tramwaj PESA mknął dumnie przez Wrocław. Ze względu na gabaryty i konieczność dopasowania przystanków nowe egzemplarze nie śmigają jeszcze na wszystkich trasach, ale i tak da się je zauważyć. Bo są nowe.
- Nówka sztuka – powiedział z uznaniem pan w stroju jak do golfa, płóciennych spodniach i koszuli, idealnych na koszmarny miejski skwar, moszcząc się wygodnie na siedzeniu, zakładając nogę na nogę i spoglądając dookoła z aprobatą. Siedząca obok kobieta w jasnej sukience wygładziła nieistniejącą fałdkę na jego ramieniu i potakująco skinęła głową.
- Poczekajcie, aż zobaczą państwo centrum, tam to dopiero. Dopiero! – Zakrzyknął z entuzjazmem chłopak z hipsterską bródką i takąż modną koszulą w kratę, wkładając w słowa tyle dumy, jakby całe miasto było jego dziełem albo co najmniej przed chwilą jego wojska zdobyły city po krwawej bitwie. Stał obok rozmówcy razem z dziewczyną bardzo podobną do starszej pary. Czerwona szminka dziewczyny mocno kontrastowała z jej skromnym strojem, składającym się z jeansów i koszulki z wielkim sercem.
- Miałem na myśli tramwaj – zgasił młodego golfiarz i uśmiechnął się kątem ust – czytałem w gazecie, że są do bani, ale przyjemnie się jedzie.
Kobieta strąciła niewidoczny paproszek z rękawa koszuli męża i mruknęła coś.
- Oczywiście, masz rację kochanie – golfiarz podjął wątek – spełniają swoją funkcję, ale dla nas to ostateczność, bo mamy samochód, który wszędzie nas wozi i nie musimy czekać na jakiś tramwaj, stary czy nowy. Porządne auto to podstawa – podkreślił.
Chłopak się zarumienił, dziewczyna chwyciła jego dłoń i ścisnęła mocno.
- Wystarczy nam na razie miejski transport, tato. Mamy XXI wiek, mega korki w mieście i trzeba żyć eko – rzuciła wyzywająco. - Przez twoje auto planeta umiera!
Chłopak spojrzał na nią z przestrachem, bo golfiarzowi skamieniała szczęka.
- A byli państwo na tarasie widokowym Sky Tower? Niesamowity widok, normalnie widać… No, wszystko – bohatersko spróbował zmienić temat.
- Ten budynek kształtem przypomina wielkiego... - Zaczął golfiarz, ale kobieta w jasnej sukience mu przerwała.
- Nie, jeszcze nie. Podobno była też jakaś podniebna restauracja? - Spytała uprzejmie.
- Ciekawe, jak czują się kelnerzy na takiej wysokości. Albo jak ktoś musi nagle iść do toalety, to co, dają mu nocnik? – Prychnął golfiarz, nieco poirytowany.
- To była taka ciekawostka z okazji festiwalu kulinarnego – entuzjazm chłopaka zgasł jak zapałka w czasie sztormu.
- Tłumy tam waliły, ale ty tato, pewnie byś nie poszedł, bo nie było jak zaparkować przed wejściem. We Wrocławiu są też superowe miejskie rowery – rzuciła dziewczyna zaczepnie.
- U nas w Szczecinie też są – rozgniewał się golfiarz. - Jest uniwersytet, są tramwaje, są rowery miejskie. Wszystko jest. Twój dom również!
Kobieta w jasnej sukience poprawiła kołnierzyk jego koszuli i dyskretnie szepnęła coś do ucha.
Dziewczyna mocno ścisnęła rękę chłopaka, który patrzył przez okno z udawaną obojętnością.
- Ale tato, tu jest prawdziwe miasto. Na uniwerku jest więcej kierunków, możliwości, sam mówiłeś, a teraz… I przerzutki w rowerach miejskich nie psują się tak często, jak tam.
- Bo tu jest płasko aż po horyzont, jak na stole – burknął golfiarz, starając się opanować emocje.
- A u nas w Szczecinie pofałdowane wszystko, tak – zgodziła się dziewczyna – ale po co się tak męczyć pod górę, jak można pojechać prosto. Rowerem albo tramwajem. I to taką nówką, sam mówiłeś. Czysta przyjemność, bez komplikacji.
- A byli państwo na tarasie widokowym Sky Tower? Niesamowity widok, normalnie widać… No, wszystko – bohatersko spróbował zmienić temat.
- Ten budynek kształtem przypomina wielkiego... - Zaczął golfiarz, ale kobieta w jasnej sukience mu przerwała.
- Nie, jeszcze nie. Podobno była też jakaś podniebna restauracja? - Spytała uprzejmie.
- Ciekawe, jak czują się kelnerzy na takiej wysokości. Albo jak ktoś musi nagle iść do toalety, to co, dają mu nocnik? – Prychnął golfiarz, nieco poirytowany.
- To była taka ciekawostka z okazji festiwalu kulinarnego – entuzjazm chłopaka zgasł jak zapałka w czasie sztormu.
- Tłumy tam waliły, ale ty tato, pewnie byś nie poszedł, bo nie było jak zaparkować przed wejściem. We Wrocławiu są też superowe miejskie rowery – rzuciła dziewczyna zaczepnie.
- U nas w Szczecinie też są – rozgniewał się golfiarz. - Jest uniwersytet, są tramwaje, są rowery miejskie. Wszystko jest. Twój dom również!
Kobieta w jasnej sukience poprawiła kołnierzyk jego koszuli i dyskretnie szepnęła coś do ucha.
Dziewczyna mocno ścisnęła rękę chłopaka, który patrzył przez okno z udawaną obojętnością.
- Ale tato, tu jest prawdziwe miasto. Na uniwerku jest więcej kierunków, możliwości, sam mówiłeś, a teraz… I przerzutki w rowerach miejskich nie psują się tak często, jak tam.
- Bo tu jest płasko aż po horyzont, jak na stole – burknął golfiarz, starając się opanować emocje.
- A u nas w Szczecinie pofałdowane wszystko, tak – zgodziła się dziewczyna – ale po co się tak męczyć pod górę, jak można pojechać prosto. Rowerem albo tramwajem. I to taką nówką, sam mówiłeś. Czysta przyjemność, bez komplikacji.
- Za dwa przystanki wysiadamy - chłopak na nowo nabrał odwagi - a wtedy pokażemy państwu najpiękniejszy Rynek, nawet obcokrajowcy piszą w Internecie, że nie ma ładniejszego...
- Wolę prawdziwe gazety niż te anonimowe internety - odbił piłeczkę golfiarz, ale już bez złości. Kobieta w jasnej sukience pogładziła go po dłoni.
Dziewczyna uśmiechnęła się, ściskając rękę chłopaka.
- Ale tato, nowe media uzupełniają stare! Bo to trochę tak, jakbyś ciągle chciał jeździć starym tramwajem, a przecież właśnie pochwaliłeś nowy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz