Gadka w city odc. 34: WYCHOWANIE
PROCENTUJE
Leniwe, słoneczne popołudnie
mijało spokojnie na placu zabaw, wypełnionym dziecięcymi okrzykami rozmaitej treści
oraz wrzaskami stroskanych rodziców, którym tyłki na stałe przyrosły do ławek,
co skutecznie uniemożliwiało wspólną zabawę z potomstwem. Dwie monstrualnie
grube niewiasty w wieku zakrytym tłuszczem zasiadły na jednej z ławek,
rozłożyły stosy przekąsek, zapaliły papierosy i wysłały syna jednej z nich,
żeby poszedł się pobawić. Chłopczyk miał do dyspozycji rower, kask, piłkę i podwieczorek w postaci
niejadalnej, gumowej w posmaku pizzerki z pobliskiego spożywczego oraz do
popicia 2,5l pepsi. Maluch szalał sobie na placu zabaw, co chwilkę jednak
przerywając mamuni pogawędkę, co wyraźnie ją irytowało, bo systematycznie
zatykała juniorowi dziób pizzerką i wspomnianym wyżej napojem.
Do ich ławki zbliżył się młody
mężczyzna, nieco przykurzony i na pierwszy rzut oka niedawno obudzony, mimo
popołudniowej pory. Szedł krokiem powolnym, lekko zmęczony lub może skacowany.
Burknął coś na powitanie i chwycił wielką butlę pepsi, co wywołało zdecydowany
sprzeciw otyłych dam.
- Ej, to nie dla ciebie, to dla
małego, spadaj. – Dmuchnęła dymem papierosowym spomiędzy fałd tłuszczu. - Tam
nie ma procentów, hehe.
- Ja was znam, dziewczyny, jakby
to było dla was, to już by tam było pół litra spirytusu.
- No, dziecku przecież nie dam.
- No, kurwa.
- Odżywiać się musi, no nie.
Eeeej! – Wydarła się ostrzegawczo, widząc, że synek oddala się na rowerku w
kierunku sąsiedniego bloku. – Tu masz byyyyć! Eeeeej! Nooooo! Eeeeeeeeeej!
Jej towarzyszka strzeliła
niedopałkiem w krzaki koło śmietnika i wstała, z trudnością podnosząc wszystkie
kilogramy.
- Jak zostanie coś z pepsi to
dolejemy procentów, nie bój się. Młody sam tyle nie wypije, nie. Idę do sklepu,
głodna jestem. Kupie jakieś drożdżówki.
- Dla mnie też weź. I kup po
piwie, zajebiście nudno tu dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz