Gadka w city odc.38: CZESKI
AKCENT
Z osiedlowego lokalu,
aspirującego do zaszczytnego miana lokalnego pubu, wytoczył się bardzo
chwiejnym krokiem szary facet z telefonem w jednej ręce, szklanką piwa w
drugiej i papierosem w ustach. Bardzo chciał zapalić tego papierosa, ale musiał
jednocześnie trzymać telefon przy uchu i nijak nie mógł sięgnąć po zapalniczkę.
To wyraźnie utrudniało całą konwersację, jak i zakłócało spokój ducha szarego
faceta. Szarego, bo spodnie i sweter miał dokładnie szare, z odbarwieniami i
przetarciami. Szare były też jego włosy i wąsy, skóra na twarzy i rękach, trochę
już muśnięta słońcem, też miała barwę przybrudzonej szarości.
Nawet jego głos był tak jakoś
szaro znękany rzeczywistością i nosił wyraźne ślady użytkowania wielu kufli, dyskusji
po świt i zmęczenia. Najgorsze jednak było jąkanie, które usiłował ukryć, podnosząc
głos.
- Ostatnio bbbbyliśmy z Gienkiem,
tttto naprawialiśmy jedno i drugie, Luśka – powiedział zrezygnowanym tonem – jjjjaka
grzałka? Mmumuusisz ttttto wiedzieć, Luśka. Tttta kuchenka twoja, tttto mnie zzzabije.
Gienka tttteż zzzabije. Co ttttto za grzałka, Luśka, powiedzdzdz – miejscami zaczynał
mówić dość niewyraźnie, bełkotać prawie, ale trzymał się dzielnie wątku
głównego. – Padnięty jessstem, mówię ci. No. Ttto ci mówię. Luśka, ale tttto
grzałka w tej lamppppie? Tej, co ssstoi? Kurwa, jedna lampppa u ciebie ssstoi –
zdenerwował się.
Rozejrzał się w poszukiwaniu
pomocy, ale akurat nikt nie przechodził, a kompani dalej biesiadowali wewnątrz
lokalu. Schylił się powoli i bardzo ostrożnie postawił kufel na krawężniku, po czym
wreszcie wyjął zapalniczkę. Dopiero wtedy włożył papierosa do ust i zapalił, ze
sporym zadowoleniem wydmuchując dym.
– Oszsz www dupę, Luśka. Jjja nie
mam siły. Do ttttych ttttwoich kurwa czeskich akcentów w kkkkuchni. Ani
instrukcji, ani części, jjjjak jjjjja mam ci tę grzałkę wwww tej jebanej
kuchence naprawić, jjjjak to jest po czesku wszystko, Luśka, nnnno.
Wziął potężny łyk piwa, beknął
dyskretnie w bok, i otarł usta rękawem. Westchnął, kiwając się mimo braku
jakiegokolwiek powiewu wiatru.
- Nnno dobra, Luśka. Zzza godzinę. Bbędę, to zzzobaczymy. Gienek toteż bbbędzie?
Nnno dobra. Nnno. Zzza godzinę. Ale ttty mnie wykończysz tttą czeską, nnno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz