Przy kasie w dyskoncie spożywczym
znanej sieci stał starszawy facet, a za nim kolejka składająca się z kilku osób.
Kasjerka piknęła dwoma piwami, chlebem i parówkami, a facet zaczął klepać się
po kieszeniach w poszukiwaniu gotówki.
- A ma pani dziewięć Volt?
- Hę? – Zapytała kasjerka.
- Piwo takie. – Wyjaśnił facet z
lekką chrypką. - Volty. Albo dziewięć Voltów, nie pamiętam. Przeszukałem tam
półki – machnął ręką w kierunku alkoholi - i nie znalazłem, to musiałem tego
Okocimia wziąć – poskarżył się.
- No, jak tam nie ma, to nie ma –
wyjaśniła kasjerka. – Ja dzisiaj siedzę na kasie, to nie wiem czy towaru
dołożyli. Jak pan bardzo chce, to mogę zawołać kierownika i zapytam czy jest to
piwo.
- A to nie trzeba, po co zaraz
kierownika, ja po południu też przyjdę – facet grzebał w kieszeniach, wyjmując
kolejne drobne monety.
- Włóż se pan palec do gniazdka,
to pan będzie miał dziewięć Voltów – rzuciła dowcipnie otyła kobieta, stojąca
za facetem w kolejce, co reszta społeczeństwa skwitowała krótkim rechotem.
Facet też się zaśmiał i wreszcie znalazł
w kieszeni banknot, co ucieszyło go jeszcze bardziej.
- No, dziewięć, nawet więcej,
jakieś 220, ale ja aż tyle Voltów jeszcze nie potrzebuję, ja tylko dwa piwa
chciałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz