Zaciszne wnętrze klubu
bilardowego było wypełnione delikatnym światłem lamp wiszących nad stołami i
cichą muzyką. Wczesnym popołudniem było tu niewiele osób, więc dwie dziewczyny,
tak na oko około dwudziestego roku życia, spokojnie pykały w bilard i
rozmawiały swobodnie, czyli dość głośno. Coraz głośniej, w miarę ubywania
złotego chmielowego płynu w wysokich szklankach.
- Z ojcem coraz gorzej, wiesz.
Cholera, znowu biała wpadła, no.
- A co, choruje? Nie wybijaj tak
mocno, to biała przestanie wpadać.
- Nie, kompletnie się nie
dogadujemy już. Muszę się wyprowadzić, a nie mam za co. Tobie to dobrze, nie
jesteś stąd. Możesz mieszkać w akademiku i masz spokój. E, myślałam, że wbijesz
obie, a tu nic, no. Teraz ja…
- W akademiku jest chujowo. Mieszkam
z Olką i Baśką.
- Olka ciągle się uczy, a Baśka
się puszcza, mówiłaś, że to nudne, wiem.
- No i wolałabym obiady twojej
matki niż te z baru, nie masz mi czego zazdrościć. Ej, bo czarną wbijesz,
uważaj co robisz. A nie możesz olać ojca?
- Staram się, ale smęci
strasznie, wiesz. Że on nie studiował, a pracę ma i żyje, nie. A ty dalej
jesteś z Bartkiem?
- Nie wiem. Porobiło się.
- Jak to, nie wiesz?
- Ostatnio tak się porobiło.
Byliśmy na koncercie w Eterze i tam spotkałam Siwego, tego wiesz. Kurwa, no,
znowu połówka, no…
- Twojego byłego? Wbijaj połówki,
wbijaj, będzie mi łatwiej, i tak za dobrze grasz. Czekaj, to ja nie kumam. Ty
jesteś z Bartkiem czy z tym Siwym?
- Nie wiem właśnie, porobiło się.
Siwy bajerował, wiesz, jak to on, tymi oczami patrzył, ręce mu chodziły, a
Bartek mnie olewał. Przez cały koncert świrował z kumplami, a to debile są,
nie.
- Może się wkurzył, jak zobaczył
Siwego? Nie machaj tak tym kijem, bo piwo wylejesz.
- Już prawie wypiłam, to nie
wyleję. I zaraz wezmę następne. Coś ty, zgłupiałaś chyba, nie mówiłam mu, że
Siwy to mój były, bo by się wkurwił. Muszę się zastanowić.
- No to go okłamałaś, nie. Dobra,
to skończymy to. Też wezmę piwo. I do kibla muszę, wbijaj szybciej.
- Spierdalaj, nie okłamałam. No,
lać się chce.
- Teraz ja, odsuń się, bo ja tu
muszę do środkowej. Moim zdaniem jak milczysz, to też kłamiesz, ale chuj z tym,
oni też kłamią.
- Jak nic nie mówię, to kłamię?
Pojebało cię?
- No myślę, że milczenie to też
kłamstwo, bo jakby Bartek wiedział, to by się wkurwił, nie.
- Kurwa, czarna, nieee! No dobra,
znowu ty wygrałaś, to ja idę po piwo. Przesadzasz, wolę milczeć i mieć czas niż
się kłócić. Bartek mnie olewa, a Siwy chyba już dojrzał i w ogóle, wiesz.
- Weź mi też, muszę do kibla. No,
porobiło się. Z sokiem, dobra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz