- Szanowanie pani, szanowanie w
taki piękny dzień - powiedział z radosnym, nieco frywolnym uśmiechem facet w nieokreślonym,
ale raczej bardziej niż średnim wieku, w wymiętym płaszczu, woniejący
procentami z przedwczoraj i wodą po goleniu z poprzedniego tysiąclecia. – Pani
mi da numerki, ale tym razem te właściwe, nie.
Kobieta prowadząca niewielki
sklep i punkt lotto westchnęła nieznacznie i przybrała wyraz twarzy świadczący
o tym, że ma za sobą lata doświadczeń w pracy ze społeczeństwem i domaga się za
to co najmniej medalu od prezydenta i salwy armatniej.
- Pan skreśla czy na chybił
trafił?
- Jak pani woli, zdam się na płeć
piękną – Zachichotał, obracając się w stronę ludzi stojących za nim w kolejce.
– Kobiecie trza dać wybór, nie. A jak wygram, to pani kwiaty przyniosę.
- Tu każdy taki mądry – odezwał
się ponuro mężczyzna w stroju robotnika budowlanego, z butelką pepsi wystającą
z kieszeni, cały poplamiony farbą, tynkiem i tym, czym budowlaniec może być
poplamiony. – Jak bogaty, to dżentelmen, a jak biedak, to…
Kolejka zafalowała z rechotem. Kobieta
za ladą chrząknęła z naganą, przywołując towarzystwo do porządku.
- Czyli na chybił trafił. Z
plusem czy bez?
- Tak, żebym wygrał, pani
kochana. Ech, bo gdybym był bogaty… - Rozmarzył się procentowy – to ja bym pani
tu róż nasypał. Tak po samą szyję. I kwiatów, i czekoladę, i szampana, ile by
pani chciała, i…
- W szyję to pan se dał – wtrącił
budowlaniec z lekkim zniecierpliwieniem. – Decyduj się pan, tu wszyscy czekają,
kumulacja jest. Też bym chciał być bogaty, panie. Każdy by chciał.
Kolejka potwierdziła jego słowa
delikatnym pomrukiem, a sprzedawczyni uśmiechnęła się kwaśno połową twarzy,
jakby druga połowa zapomniała już, jak to się robi.
- Z plusem czy bez? Bo to
różnica, musi pan wybrać. Pan tu śmichy, chichy, a ja tu pracuję. I ludzie
czekają. – Dodała groźnie.
- Bez – posmutniał odrobinę
zawiany facet, tracąc z lekka dobry humor. – Wszystko mi jedno. No, pani da
jeden zakład, bez plusa. Wszyscy chcą wygrać i ja też. Nic innego mi nie
zostało, pani kochana to gram, żeby wygrać. – Wyciągnął z kieszeni płaszcza
kilka monet i położył na ladzie. – Gdybym był bogaty… – Zanucił i poweselał na
nowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz