czwartek, 15 maja 2014

odc.51: NO RACZEJ


Dziewczynki szły bardzo powoli z tramwaju w stronę centrum handlowego, wymijane przez ludzi, którzy w popłochu rozkładali parasole. Niespieszny krok wyróżniał je w ten sposób bardzo wyraźnie z tłumu, który szaleńczym galopem pędził przez przejście dla pieszych, jakby grzmiąca w pobliżu burza była co najmniej tornadem, a delikatne krople wiosennego deszczu działały jak kwas solny.
Rozmawiały beztrosko, głośno, jakby świat był im obojętny, a ich sprawy najważniejsze. Ubrane prawie identycznie, w wieku około 11-12 lat, długowłose - blondynka i brunetka - w różowych trampkach.

- …matka mi truła i truła, myślałam, że nie wytrzymam.

- No raczej – westchnęła ciemnowłosa. – Mi też trują.

- No. Po kolacji, a wiesz, nic nie zjadłam, matka zaczęła pytać, czy się uczyłam na ten test i czy zdam. A skąd ja mam wiedzieć, nie. Ojciec się wkurzył i stukał palcami w stół.

- A uczyłaś się?

- No, tak trochę, nie. Pytali na ile umiem i co dostanę.

- I co?

- Zdenerwowałam się, że ja nie umiem siebie ocenić, nie.

- No raczej, nikt nie umie. Ale sytuacja, no.

-Matka odleciała, nie, kazała mi odmienić „to be”. Powiedziałam jej, że jeszcze tego nie przerabialiśmy, to krzyczała, że to podstawy i powinnam już umieć, za te pieniądze, nie.

- Ty, to w jakimś takim głupim filmie było?

- Nie wiem, może, filmy są głupie, wolę seriale, nie.

- No, raczej. I co? Odczepili się?

- Nie, było jeszcze gorzej, ojciec się wkurzył, stukał palcami w stół, nie lubię tego. Matka powiedziała, że to dziwne. No, że nie umiem sama ocenić ile umiem i że mam jutro to zdać, bo jak dostanę dwóję, to dopiero zobaczę.

- A co dostałaś? Dzisiaj pisałaś ten test?

- Nie wiem jeszcze, ale jak dostanę nawet dwa to będzie cud, nie, bo się stresowałam.

- No raczej. No, to słaba sytuacja, nie.

- Mówiłam rodzicom, że się stresuję, a teraz to jeszcze bardziej, to ojciec powiedział, że mi tabletki załatwi na uspokojenie. Stres to wiesz, dusi, nie.

- No raczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz