piątek, 23 maja 2014

odc.55: MUZEUM LUDZI


Czarne bujne loki zalegające na głowie kobiety przypominały drzemiącego pudla i swobodnie kołysały się na wietrze, gdy przystanęła przy drzwiach poczty.  W ręce miała sporych rozmiarów przesyłkę, na ramieniu torebkę wielkości tira, a dookoła niej biegał dziarski kilkulatek, wydający z siebie bardzo głośne dźwięki, takie jak „puffff”, „bummm” i „patrz, mamaaaaa patrz jak skoczyłeeeem”.
Przed nią stało kilkoro emerytów i wspólnie czekali, aż pracownicy poczty otworzą drzwi, bo nikt jak zwykle nie pamiętał, że poczta od jakiegoś czasu jest czynna dopiero od 10.00.
Do kobiety z pudlem na głowie podeszła znajoma, też z paczką. Damy przywitały się wylewnie, a jednak tak, by nie zgnieść przesyłki jednej i drugiej.
- Co wysyłasz? Duże, no, wykosztujesz się – zagaiła kobieta bez pudla na głowie, która w miejscu fryzury miała rzadkie sianko, smętnie reagujące na powiewy wiatru.
- A, daj spokój, problemy tu mam, same problemy. Mój mąż zamówił przez net gry dla dzieci i przysłali mu inne, bo tamtych nie mieli, więc odsyłam. Agresywne takie, nie dla dzieci na pewno. On se zamawia, a ja latam. Mówię ci. MARIUSZKU NIE SKACZ Z MURKA! A ty co?
- Sprzedałam na Allegro, wiesz, album z fotkami Wrocławia, ten co kupił wydziwia i chce specjalną przesyłkę, i muszę tu stać. No, ale przynajmniej ciebie spotkałam.
- Tak, fajnie – powiedziała spod pudla bez entuzjazmu i z roztargnieniem przyciągnęła do siebie syna. – Mariuszku uspokój się na chwilę i powiedz cioci dzień dobry.
- Nieeee! Ja chcę skakać!
- GRZECZNY BĄDŹ, BO NIE BĘDZIE HUŚTAWKI!
- Dzień dobry, ciociu – powiedział grzecznie chłopczyk do kobiety, którą najwyraźniej zobaczył pierwszy raz w życiu.
 Sianko uniosło się na podmuchu wiatru i zafalowało.
- Jaki dżentelmen, no no no, jak podrósł! Ostatnio cię widziałam, jak byłeś taki malutki, taki – pokazała jaki, a Mariuszek umknął w stronę murka, by kontynuować serię skoków.
Matka odprowadziła go czujnym wzrokiem i westchnęła, a ta z siankiem rozejrzała się niecierpliwie.
- Taka kolejka, a jeszcze nie otworzyli? Kurde, spóźnię się do pracy. No, spóźnię się. Taki fajny projekt teraz robimy, super ciekawy, wiesz, dostałam podwyżkę i w ogóle. A ty pracujesz?
- Nie, szukam.
- Acha.
- ZAPOMNIJ O HUŚTAWCE, JAK TY SIĘ ZACHOWUJESZ?!
Przez chwilę zapanowała niezręczna cisza, przerywana jedynie okrzykami radości, dobiegającymi od strony murka.
- A ten, tego… No… Co tam u ciebie tak poza tym?
- Stara bida – pod pudlem pojawił się wymuszony uśmiech, ale sianko nie odpuszczało przesłuchania. – MARIUSZKU, PROSIŁAM NIE SKACZ!
- Pisałaś na fejsie, że idziecie na Noc Muzeów, i co, fajnie było?
- Tak sobie, wiesz. Najpierw strasznie zmokliśmy koło Uniwersytetu, dżinsy tak mi namokły, że się ledwo ruszałam – poskarżyła się. – W sumie mieliśmy nie iść, ale Marianka, nasza starsza córka, chciała bardzo, że do szkoły dużo zobaczy, to poszliśmy. MARIUSZ CHODŹ TU DO MNIE BO ZLECISZ! Niech dziecko pokorzysta, jak za darmo.
- No pewnie, to ponoć ciekawe i super okazja. No i co widzieliście?
- Głównie kolejki, bo dużo ludzi. W Ossolineum coś o „Panu Tadeuszu”, ale staliśmy daleko i nie słyszałam. Potem udało się wejść do tego Muzeum Poczty, czy jak mu tam, to fajne nawet było. Takie stare znaczki, mąż oglądał. MARIUSZKU CAŁY SIĘ JUŻ SPOCIŁEŚ! Nie zdążyliśmy do współczesnego na cygański piknik, to chcieliśmy jeszcze popatrzeć do Architektury, bo córka mówiła, że jakieś rzeźby będą palić. Ale mąż zaczął kichać, to wróciliśmy do domu. Też jeszcze mam katar, tak zmokliśmy. Moja Marianka cały tydzień do szkoły nie poszła, bo kaszle. MARIUSZ DO MNIE, POWIEDZIAŁAM!
- Acha. Czyli niezbyt wam się podobało? My nie poszliśmy, wiedziałam, że będzie tłok, no i ten deszcz.
- Nie, no w sumie fajnie było… STÓJ TUTAJ JAK CZŁOWIEK! Te muzeum to nudne, no rzeczywiście. No ale wiesz, za darmo i tyle ludzi. Dużo znajomych spotkaliśmy. Wreszcie było z kim pogadać, bo tak to w domu siedzimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz