Czarne bujne loki zalegające na
głowie kobiety przypominały drzemiącego pudla i swobodnie kołysały się na
wietrze, gdy przystanęła przy drzwiach poczty. W ręce miała sporych rozmiarów przesyłkę, na
ramieniu torebkę wielkości tira, a dookoła niej biegał dziarski kilkulatek,
wydający z siebie bardzo głośne dźwięki, takie jak „puffff”, „bummm” i „patrz,
mamaaaaa patrz jak skoczyłeeeem”.
Przed nią stało kilkoro emerytów
i wspólnie czekali, aż pracownicy poczty otworzą drzwi, bo nikt jak zwykle nie
pamiętał, że poczta od jakiegoś czasu jest czynna dopiero od 10.00.
Do kobiety z pudlem na głowie
podeszła znajoma, też z paczką. Damy przywitały się wylewnie, a jednak tak, by
nie zgnieść przesyłki jednej i drugiej.
- Co wysyłasz? Duże, no,
wykosztujesz się – zagaiła kobieta bez pudla na głowie, która w miejscu fryzury
miała rzadkie sianko, smętnie reagujące na powiewy wiatru.
- A, daj spokój, problemy tu mam,
same problemy. Mój mąż zamówił przez net gry dla dzieci i przysłali mu inne, bo
tamtych nie mieli, więc odsyłam. Agresywne takie, nie dla dzieci na pewno. On
se zamawia, a ja latam. Mówię ci. MARIUSZKU NIE SKACZ Z MURKA! A ty co?
- Sprzedałam na Allegro, wiesz,
album z fotkami Wrocławia, ten co kupił wydziwia i chce specjalną przesyłkę, i
muszę tu stać. No, ale przynajmniej ciebie spotkałam.
- Tak, fajnie – powiedziała spod
pudla bez entuzjazmu i z roztargnieniem przyciągnęła do siebie syna. –
Mariuszku uspokój się na chwilę i powiedz cioci dzień dobry.
- Nieeee! Ja chcę skakać!
- GRZECZNY BĄDŹ, BO NIE BĘDZIE
HUŚTAWKI!
- Dzień dobry, ciociu –
powiedział grzecznie chłopczyk do kobiety, którą najwyraźniej zobaczył pierwszy
raz w życiu.
Sianko uniosło się na podmuchu wiatru i
zafalowało.
- Jaki dżentelmen, no no no, jak
podrósł! Ostatnio cię widziałam, jak byłeś taki malutki, taki – pokazała jaki,
a Mariuszek umknął w stronę murka, by kontynuować serię skoków.
Matka odprowadziła go czujnym
wzrokiem i westchnęła, a ta z siankiem rozejrzała się niecierpliwie.
- Taka kolejka, a jeszcze nie
otworzyli? Kurde, spóźnię się do pracy. No, spóźnię się. Taki fajny projekt
teraz robimy, super ciekawy, wiesz, dostałam podwyżkę i w ogóle. A ty pracujesz?
- Nie, szukam.
- Acha.
- ZAPOMNIJ O HUŚTAWCE, JAK TY SIĘ
ZACHOWUJESZ?!
Przez chwilę zapanowała
niezręczna cisza, przerywana jedynie okrzykami radości, dobiegającymi od strony
murka.
- A ten, tego… No… Co tam u
ciebie tak poza tym?
- Stara bida – pod pudlem pojawił
się wymuszony uśmiech, ale sianko nie odpuszczało przesłuchania. – MARIUSZKU,
PROSIŁAM NIE SKACZ!
- Pisałaś na fejsie, że idziecie
na Noc Muzeów, i co, fajnie było?
- Tak sobie, wiesz. Najpierw
strasznie zmokliśmy koło Uniwersytetu, dżinsy tak mi namokły, że się ledwo
ruszałam – poskarżyła się. – W sumie mieliśmy nie iść, ale Marianka, nasza
starsza córka, chciała bardzo, że do szkoły dużo zobaczy, to poszliśmy. MARIUSZ
CHODŹ TU DO MNIE BO ZLECISZ! Niech dziecko pokorzysta, jak za darmo.
- No pewnie, to ponoć ciekawe i super
okazja. No i co widzieliście?
- Głównie kolejki, bo dużo ludzi.
W Ossolineum coś o „Panu Tadeuszu”, ale staliśmy daleko i nie słyszałam. Potem udało
się wejść do tego Muzeum Poczty, czy jak mu tam, to fajne nawet było. Takie stare znaczki, mąż oglądał. MARIUSZKU CAŁY SIĘ JUŻ SPOCIŁEŚ! Nie zdążyliśmy do
współczesnego na cygański piknik, to chcieliśmy jeszcze popatrzeć do Architektury,
bo córka mówiła, że jakieś rzeźby będą palić. Ale mąż zaczął kichać, to
wróciliśmy do domu. Też jeszcze mam katar, tak zmokliśmy. Moja Marianka cały tydzień
do szkoły nie poszła, bo kaszle. MARIUSZ DO MNIE, POWIEDZIAŁAM!
- Acha. Czyli niezbyt wam się
podobało? My nie poszliśmy, wiedziałam, że będzie tłok, no i ten deszcz.
- Nie, no w sumie fajnie było…
STÓJ TUTAJ JAK CZŁOWIEK! Te muzeum to nudne, no rzeczywiście. No ale wiesz, za
darmo i tyle ludzi. Dużo znajomych spotkaliśmy. Wreszcie było z kim pogadać, bo
tak to w domu siedzimy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz