- Podwójną cebulkę pani da i bez
sosu – wydał dyspozycje zdecydowanym tonem ryży, tęgawy chłopak w koszulce z motywem teoretycznie
patriotycznym. Wraz z dwoma kolegami czekał na upragniony posiłek przy budce z
kebabem, zapiekankami, hamburgerami i innymi wykwintnymi daniami, w przejściu
podziemnym w centrum city.
- Te, Misiek, kurwa, bez sosu to
chujowe będzie – powiedział z przekonaniem jeszcze bardziej okrągły, ogolony na
prawie łyso kompan, który na tę okazję przywdział bluzę z napisem "Motherf**er football fan". – Już tu kiedyś wpierdalaliśmy, nie? Powiedz mu, Szklana.
Najchudszy z całego zgromadzenia,
cały w barwach wrocławskiej drużyny piłkarskiej, Szklana nieznacznie skinął łysą głową. Odkąd stanęli przy budce z kebabem, nie
przerywał absorbującej go czynności, jaką było gapienie się na plakat reklamujący
wczasy w tropikach, pod palmami, z drinkami, w towarzystwie dziewcząt w bikini,
absolutna okazja last minute. Autor reklamy wykazał się weną bardzo twórczą i w
tle domalował syreny, baraszkujące wesoło na falach oceanu.
- Yhm.
- No, widzisz. Szklana też tu
kiedyś jadł, no, spoko było. Ty se kurwa weź ten sos, Misiek.
- Ni chuja, nie wezmę. Kiedyś widziałem
taki film, jak się koleś spuścił do sosu, nie. Sam se to jedz.
- Ja pierdolę, Misiek, ty to
umiesz odebrać chęć na żarcie – westchnął najgrubszy. – A taki byłem głodny, matka mało obiadu dała, bo
się spieszyła do roboty, kurwa. Szklana, weź mu powiedz.
- Yhm. – Mruknął Szklana, po czym
stuknął palcem w plakat. – Patrz, kurwa, taką syrenę to byś puknął, co? Ja bym
puknął.
- Ni chuja, Szklana, przecież to w
połowie ryba, nie. W płetwę będziesz ją pukał?
Szklana nic nie odpowiedział i
zamyślił się głęboko. Koledzy stanęli przed plakatem.
- Ale cycki ma – zauważył Misiek,
nagle wyraźnie ucieszony – i ręce, to cię wiesz, kurwa, wyręczy, hehehe.
Zarechotali zgodnie, patrząc na tropikalny
raj.
- Dwa z sosem i raz bez sosu, z
podwójną cebulą – komunikat wygłoszony beznamiętnym głosem wyrwał chłopaków z
objęć piękności z płetwą.
- Te urlopy na pewno w chuj drogo
– zawyrokował najgrubszy. – Lepiej zjeść i idziemy na browary. Trzeba się napić
przed meczem, nie Szklana?
- Yhm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz