środa, 30 lipca 2014

lans, koc i flamenco, czyli docinki z przeszłości

To wspaniałe, że ludzie tak chętnie dzielą się z otoczeniem swoimi przemyśleniami, opowieściami i historiami.
Szkoda, że niezwykle rzadko mówią publicznie i głośno o tym, co przyjemne, miłe i wesołe. O tym raczej się szepcze w zaciszu, a wszak jednym z głównych założeń cyklu GADKA W CITY jest to, że nie słucham z natężeniem, jeśli ktoś zwierza się drugiej osobie cichutko na uszko, nie skradam się po krzakach ze specjalistyczną aparaturą szpiegowską, nie. Dzielę się z Wami na tym blogu wyłącznie docinkami podsłuchanymi w sytuacjach, gdy naprawdę trudno byłoby NIE usłyszeć dialogu, monologu, dyskusji wielobarwnej i wielowątkowej.
 
Wakacyjne wspomnienia z archiwum odcinków, z czasów gdy umieszczałam je na innym blogu (a propos - tam też jest spor do czytania :):
 
10.: KOC TO ZA MAŁO negocjacje dotyczące zrzuty na prezent.
 
http://gadkaszmatkanabis.blogspot.com/2014/03/gadka-w-city-odc-10-koc-to-za-mao.html
 
 
11.: KARTON LANSU na przystanku komunikacji miejskiej, w towarzystwie tłumu ludzi.
 
http://gadkaszmatkanabis.blogspot.com/2014/03/gadka-w-city-odc11-karton-lansu.html
 
 
12.: FARBA FLAMENCO  w pobliskim salonie fryzjersko - kosmetycznym, ze specjalnym udziałem sąsiada.
 
http://gadkaszmatkanabis.blogspot.com/2014/03/gadka-w-city-odc-12-farba-flamenco.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz