niedziela, 6 lipca 2014

odc.66.: JEDNOKOMÓRKOWCY




- Same kłopoty mam. Problemy same. I co miesiąc tak. I wszyscy tak, co miesiąc tu musimy, a taka kolejka i tylko jeden pracuje, co za czasy – żaliła się starsza pani w wytartym płaszczu, który przywidziała nie bacząc na żar lejący się z nieba. Mówiła trochę w przestrzeń, a trochę do młodej kobiety siedzącej obok i łysawego faceta za nią. Wszyscy troje czekali w kolejce w punkcie obsługi klienta jednego z wiodących (ciekawe gdzie właściwie wiodących, hm) operatorów sieci komórkowej. Interesantów i klientów obsługiwał tylko jeden młodzieniec, reszta pracowników była nieobecna, co było nieco dziwne, zważywszy porę popołudniową i na dodatek sam środek tygodnia. Aktualnie obsługiwana była wyraźnie zezłoszczona kobieta w czerwonych rajstopach, czerwonej sukience, z czerwoną torebką, szminką i żądaniem naprawy laptopa.

- Cóż, sezon urlopowy. – Westchnęła młoda kobieta z roztargnieniem, pukając z irytacją długim paznokciem w ekran telefonu, który najwyraźniej dość krnąbrnie podchodził do wykonywania jakichkolwiek poleceń. – Włącz się, kur… O, przepraszam. Zepsuł się, no, a dwa dni temu brałam, jutro jadę do Grecji i co ja zrobię. Mąż mnie zabije, no. Mieliśmy filmy kręcić, żeby z urlopu skorzystać.

- A tam, urlopowy, co też pani, ja w życiu na urlopie nie byłam, harowałam, a teraz takie kłopoty – staruszka twardo obstawała przy swoim. – I co miesiąc tak tu musimy te sprawy załatwiać, a tu tyle niebezpieczeństw, w telewizji słuchałam – przycisnęła do siebie portmonetkę i telefon.

- Jak to, co miesiąc? – Wtrącił się facet, a jego łysina lśniła i chłodziła się w powiewie klimatyzacji. – Co miesiąc podpisuje pani nową umowę?

- Jaką umowę, ze złodziejem nic nie podpisuję, co też pan. Ale trzeba płacić. Syn mi dał telefon – wyjaśniła staruszka z goryczą w głosie – i teraz mam same kłopoty. Kiedyś przychodził rachunek i szłam na pocztę, a teraz tu muszę jechać, bo tam to takie opłaty, panie kochany. I skąd ja mam na to brać – rozkręciła się, zachwycona że ktoś słucha – jak tu na leki, tu na czynsz, a ten telefon nie działa znowu. A płacić trzeba. Syn mi załadował…

- Doładował?

- Ja nie wiem. Pieniądze tam włożył, mówił, mama, daję ci tu kartę i masz 50 złoty, ale chyba zepsute, bo nie działa. I przyszłam tu zapłacić, bo jak nie działa, to trzeba znowu zapłacić.

Facet wzruszył ramionami z politowaniem, ale nie zdążył odpowiedzieć, bo przy biurku pracownika zaczęło się cos dziać.

- Nie mogę ingerować w sprzęt klienta. To pani laptop i mogę tylko poinstruować, jak podłączyć nasz modem, nie jak usunąć wirusa – powiedział pracownik głośno i dobitnie. – Bardzo mi przykro, ale naprawdę nie mogę pani pomóc. - Kobieta siedząca przed nim odsunęła od siebie laptopa i zawarczała.

- Teraz, to pan nie może. NIE MOŻE! A jak było podpisywać, sprzedawać, to mogliście, złodzieje!

- Pani mi pokaże tego laptopa – poderwał się łysawy facet, ignorując monolog staruszki, bo oko mu błysnęło na widok ognistej czerwieni. – Ja się trochę znam na sprzęcie.

- Naprawdę? – Kobieta w czerwieni zmierzyła nieufnym spojrzeniem swego wybawcę. – Bo ten tu albo nie chce, albo nie umie.

- Oczywiście, proszę, pani sobie tu usiądzie, a ja tu zajrzę, co też tu pani narozrabiała… Nie ma tam pani niczego, czego nie powinienem zobaczyć, co? – Zachichotał, a kobieta wyjęła z torebki szminkę i lusterko.

- To niech pan nie patrzy, tylko naprawi, bo ja nie mogę tak, bez sprzętu. Ja w pracy jestem.

Pracownik punktu obsługi odetchnął i otarł czoło.

- Proszę numerek 1033.

- To moje! Ja mam! – Staruszka z prędkością światła znalazła się przy jego biurku. – Zniknęło 50 złoty mojego syna, wie pan. Ja mu od razu mówiłam, że wolę mój stary telefon, ale się uparł, że ten mam mieć ze sobą. I same kłopoty mam. I nie działa. Ale jak zapłacę, to będzie działać?

- Zaraz sprawdzimy, proszę o numer telefonu… Pani Jadwiga…? Numer jest czynny, doładowany, tak… Pani pokaże ten telefon… A ładowała go pani?

- A ja nie wiem, panie kochany, to się ciepłe robi, to wyjęłam z gniazdka, bo jeszcze mi awarię zrobi i lampy zgasną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz