Kobieta w średnim wieku, z
misternie ułożoną, świeżo zrobioną fryzurą, w wielkich ciemnych okularach,
spódniczce mini i bluzce z dekoltem, walczyła dzielnie z kilkoma wielkimi
torbami, usiłując wyjąć je z bagażnika samochodu. Nieopodal przystanął facet,
lekko rozdziawiając usta, zapatrzony w tylną część kobiety. Odziany w mokasyny
na gołe stopy, koszulkę polo i spodnie zastanawiająco obcisłe (i prawdopodobnie
uniemożliwiające swobodne siadanie, że o kucaniu nie wspomnę), lekko
szpakowaty, posiadający na włosach kilka ton żelu albo innej substancji
utrwalającej i niestety złowieszczo błyszczącej, jak plama ropy na oceanie.
- No, no, no!
Kobieta obejrzała się ze
zniecierpliwieniem.
- A. Dzień dobry.
- No, aż nie poznałem pani –
uśmiechnął się, błysnął śnieżnobiałymi zębami, nie kwapiąc się do pomocy w
batalii z bagażami, podczas gdy kobieta nadal szarpała torby. – Taka niespodzianka,
no, no.
- No. To ja. Aż tak źle wyglądam?
– Warknęła.
- Nie, wręcz przeciwnie, taka opalona
pani, pewnie z urlopu, hę?
- Yhm – odpowiedziała, po czym
udało jej się wyjąć jedną z toreb i postawić obok auta. Wyprostowała się i
odetchnęła z ulgą.
- No, spostrzegawczy jestem, to
widzę, że taka pani odmieniona. Te włosy, te okulary, no, no.
- Okulary są chyba normalne przy
tej pogodzie. – Schyliła się i wyjęła kolejny egzemplarz bagażu. Facet odkleił
się od swojego samochodu i niespiesznie podszedł do niej.
- To ja może pomogę, pani tak
sama tutaj, a te walizki takie ciężkie.
- Nie, dziękuję.
- Ależ pani wygląda, no aż nie
poznałem.
- Pan mnie rzadko poznaje,
przyzwyczaiłam się – rzuciła kpiąco. – Ale mojego męża to chyba pan zna? Karol,
może weź teraz te dwie, bo tu jest jedzenie – zwróciła się do mężczyzny, który
właśnie wyszedł z bramy i kierował się w ich stronę.
- Dzień dobry – burknął facet z
żelem. – Teraz powietrze takie… Takie rześkie, że aż się ludzie nie poznają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz