czwartek, 21 sierpnia 2014

odc.81.: POMYŚLIMY COŚ


Brak tłoku w tramwaju w centrum Wrocławia zdarza się rzadko, nawet wczesną wieczorową porą, ale różne cuda się na świecie pojawiają od czasu do czasu, więc tym razem większość pasażerów nowej Skody, niegdyś zwanej „plusem”, wygodnie zajmowała miejsca i delektowała się podróżą.
Hoża dziewoja z imponującą burzą brązowych, lekko naruszonych wiatrem włosów, w bluzce składającej się głównie z ponętnego dekoltu, kusej spódniczce i klapkach, z wielką, wypchaną do granic możliwości torebką, dwiema pękatymi reklamówkami i małym plecaczkiem, z impetem usiadła na jednym z wolnych siedzeń, nie przerywając rozmowy telefonicznej. Bardzo głośnej rozmowy.

- …nie miała takich wynalazków, ale obiecała, że to będzie wiesz, taka farba. No, farba - farba, a nie jakiś, kurwa, szampon albo inny badziew. No! Pomyślimy coś, albo ty do mnie, albo ja do ciebie, ale to jutro. Teraz dzisiaj już nie mogę, jadę na basen, będę w domu przed północą. Ej, na weekend będziesz jak ta lala, pomyślimy coś, mam taką bluzkę i na szyję takie coś też ci dam, oczy mu wypadną, zobaczysz sama. No, podcięła, nakręciła, skasowała, normalka. Ale wiesz co, ja jestem strasznie głupia! No, weź, mówię ci, że jestem! Mogłam pójść tam jutro, po basenie, nie. A teraz będę miała całe mnóstwo pierdolenia się, żeby włosów nie zamoczyć. Głupia jestem, mówię ci, nie mam czepka przecież, nie, ale wiesz, pomyślimy coś.. No, jadę tam właśnie. Ostatnio dopiero dałam dupy, wiesz, bo zapomniałam karty wstępu. I spękałam, nie, myślałam, że będzie mnóstwo pierdolenia się na wejściu. Ale ochroniarz mnie zna, weszłam trochę na twarz i na tyłek, zapisał mnie sobie, mówił i gapił się, że mu oczy wypadły, no. Pomyślimy coś, nie martw się tak, weź sobie telewizję włącz albo coś, no. Mówiłam, jedź ze mną, popływamy, to nie. No, to teraz masz. Siedzisz i… O kurwa! – Okrzyk wyrwał z letargu kilka osób w pobliżu źródła dźwięku, ale dziewoja nie zwróciła na to uwagi, przeszukując w popłochu wszystkie torby. – Jestem taka głupia, że już nie mogę, no. Nie, kartę wstępu mam, no ale wiesz co, ręcznika zapomniałam. Tyle rzeczy mam. No. Będzie jazda, no, głupia jestem. Pomyślimy coś… Ty, tam można pożyczyć? Ej, nie gadaj, piorą je chyba? Błeeee, nie brzydź mnie! Chyba cię po… Ej, nie będę płacić za obrzygany ręcznik po jakimś staruchu. No, ja nie mogę… A, nie jadę tam, masz rację. No dobra, to wysiadam. Czekaj, chyba nie wiem, gdzie jestem. Zaraz mnie coś trafi, no. To już Magnolia chyba? – Wyjrzała przez okno, zerknęła na wyświetlacz informujący o kolejnym przystanku i podniosła się z siedzenia, zbierając swoje rzeczy i przytrzymując telefon brodą. - A, już wiem. No, wrócę się po farbę i przyjadę do ciebie, to zobaczymy ten efekt. Farby, a czego. Jak nie wyjdzie, to pomyślimy coś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz