poniedziałek, 1 września 2014

odc.87.: RÓŻNE PROBLEMY





- Można zejść, normalnie zejść, mówię ci.
- No coś ty, a co się stało?
- A, wiesz, mam różne problemy. Wczoraj oglądałam takie buty, tylko 230 zeta po przecenie, nie. I je mierzyłam i pasowały, i pytam ojca czy spoko, i ojciec mówi, że niestety tak.
Początek roku szkolnego zaowocował w tym roku różnym stopniem odświętności strojów dzieci i młodzieży. W zależności od stopnia wyluzowania, podejścia rodziców (czyli płacących decydentów) i widzimisię właścicieli ubrań, na ulicach Wrocławia zaroiło się od białych bluzek, ciemnych marynarek, plisowanych spódniczek, wyższych i niższych obcasów, a także wyrafinowanych kreacji w rodzaju szerokich spodni rodem ze świata hip-hopu połączonych z teoretycznie białym t-shirtem lub świetlistych czarnych leggingsów wpuszczonych w wysokie trampki i innych ciekawych zestawień, we wszystkich odcieniach granatu, bieli, szarości i temu podobnych, w miarę szkolnych barw.
Wspomniane wcześniej trampki, zwieńczone u góry czarną marynarką z podwiniętymi rękawami, należały do blondynki z krótką fryzurką, która wraz z reszta pasażerów tramwaju cierpliwie wysłuchiwała głośnych zwierzeń koleżanki chwiejącej się na wysokim obcasie.
- A masz już plan?
- Mam, ale i tak w październiku wszystko zmienią, więc to bez sensu, nie.
- No. Można zejść.
- A wiesz, widziałam ostatnio film z Sandrą Bullock, taki z jeziorem, nie. I co chwilę mówiłam „że jak?”, no bo słuchaj, ona żyje w 2006, a on w 2004 i piszą do siebie listy.
- No, ale jak?
- No właśnie, jak to możliwe? I ona ma takie różne problemy. Na przykład pisze mu, że brakuje jej drzew w 2006 i on leci nad to jezioro, nie, i tam jej te drzewa sadzi, nie.
- No to nieźle, no.
- I jeszcze taki film widziałam, dramat obyczajowy „Indochiny”. I wiesz co, ja myślałam, że to komedia, francuska, nie.
- Francuzi już tak robią.
- No, tam była taka babka, ona adoptowała córkę w Wietnamie, to Francuzka, nie. I zakochała się w takim oficerze, i on uratował jej córkę z ulicy, bo ją tam wiesz, prawie postrzelili.
- No, to tylko Francuzi tak wymyślają.
- I słuchaj, ona miała różne problemy, on wyjechał z tą córką tej babki i się zakochali, i on jej zrobił dziecko, nie. Tym dzieckiem się opiekowała babcia, czyli ta babka, co na początku była, ona została jakąś komunistyczną działaczką w Wietnamie, ale się śmiałam, nie wierzyłam, że to dramat.
- To chyba komedia, nie, jak Francuzi coś wymyślą, nie.
- A w lipcu byłam na takim kursie z tańcem, nie, tam uczyli zumby i twerkowania*.
- No, fajnie, i co, umiesz już twerkować?
- Trochę tak, ale nie w każdych butach, bo w niektórych mam różne problemy, nie. 


 * TWERKING - rytmiczne potrząsanie pośladkami, więcej info np. TU :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz