Wściekły, spluwający co jakiś czas ze złością na chodnik, powrzaskujący do telefonu kurier w charakterystycznym uniformie krążył dookoła swojego auta, zaparkowanego tak, że zajmowało dwa miejsca dla niepełnosprawnych. Nie zwracał uwagi ani na ulewny deszcz, choć był cały przemoczony, ani na mijających go ludzi, którzy obracali się zdziwieniem, słysząc wulgarne słowa.
- Chorzy są? No wiecie co? Kurwa, chorzy są, jasne, mają wszystkie wirusy świata! Ja pierdolę! Umawiać się, przyjechać, no wiecie co? Wirusy, kurwa, chyba wirus jebola, gówno mnie to kurwa obchodzi, że są chorzy, mają być, jak się umawiają! Ja nie będę, kurwa, czekał tygodniami! W deszczu, kurwa! Jak oni mają kurwa, wirusa jebola, to się nie wyrabiają, i nikt kurwa nie wpadnie na to, że ja też się przez nich nie wyrabiam i pierdolca dostaję, słyszysz? Ile to może trwać, no wiecie co? Dziewczyny miały się wyrobić, słyszałem na własne uszy, powtarzałem, oni też mieli się, kurwa wyrobić, ja tu zwariuję! Jeżdżę, dupę mi urywa, mandaty dostaję, to może ja też będę chory? Lato jest, kurwa, jeszcze! A oni sobie, kurwa, chorują!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz