Przez bardzo zatłoczone i zabłocone po nocnej ulewie alejki targu na Dworcu Świebodzkim przeciskała się dziewczyna, trzymając w jednej ręce telefon, a w drugiej wielgachną torbę, którą torowała sobie drogę wśród bardzo licznie zgromadzonych potencjalnych klientów bazaru. Jak na tak wczesną porę, czyli około 8.30 w niedzielny poranek, było tu naprawdę dużo ludzi. Nagabywani przez sprzedawców warzyw i owoców, jajek, grzybów, niemieckiej chemii, podrabianych perfum, pakowanego w wielkie paczki tytoniu, ciuchów mniej lub bardziej podobnych do asortymentu oferowanego przez sieciówki, mieszkańcy Wrocławia i okolic co tydzień przybywają na targ, by kupić to, czego potrzebują oraz to, co akurat „się trafiło, prawdziwa okazja, w sklepie taniej nie znajdziesz”.
Dziewczyna brnęła przez kałuże i tłum z determinacją godną podziwu. Włosy miała związane ciasno w kucyk, co uwidoczniało mocno umalowane oczy i podkreślone konturówką usta, które dobitnie i gromko obwieszczały światu to, co teoretycznie miało być przeznaczone tylko dla uszu jej rozmówcy telefonicznego. Ubrana była w czarną, ładnie dopasowaną kurtkę i obcisłe czarne spodnie, ale nie był to najlepszy wybór stroju na taką okazję, bo zza chmur właśnie zaczęło wyglądać słońce i parzące promienie w połączeniu z parującą wilgocią kałuż i błota wywoływały spory dyskomfort termiczny, przypominający prawdziwie wrocławski jesienny tropik.
- Spływam, nie. Coś ty, dopiero przyszłam i jeszcze nic nie kupiłam, chodzę w kółko. No mówię ci, że gorąco, rano jak szłam na autobus, to zimno było, nie. A, idę i zobaczę na bluzki. I buty. Rozkleiły mi się te, co kupiłam miesiąc temu, no. Też tutaj, ale nie ma reklamacji. No, mają wybór. I ceny mają, no. A nie wiem. A skąd mam wiedzieć, sam przyjedź, to zobaczysz, nie. Ale dzisiaj nie radzę, bo biegają kurwa po całym mieście i już ponoć korki są. Maraton jakiś, nie wiem. Musieliby mi dużo zapłacić, żebym się tak błaźniła, nie. Duszno i błoto wszędzie, a ci latają. W kółko, nie. Mają miejsce, co ty gadasz? No jak kurwa nie mają, jak se Wrocław rozciągniesz, to ponad 20 kilometrów masz, nie, to se policz sam. Ty, a wczoraj była pod Eterem strzelanina. Nie wiem, policję widziałam, jak na filmie jakimś, dostali chyba baty, bo strzelali, no. Wieczorem, no. Nie musisz wszystkiego wiedzieć, będę chodzić, gdzie chcę, nie będę w kółko za tobą tęsknić. O, latawiec tu lata. No, w kółko. W powietrzu lata, taki facet tu sprzedaje latawce i se przywiązał jednego, i lata. A w tym mieszkaniu to tak się porobiło, że ja nie wiem, czy możesz przyjechać, bo do niej przyjechała koleżanka, nie, z kolesiem. I będą rozmawiać o układzie. Nie wiem, kurwa, ja mam swój pokój, jak chcą se we trójkę mieszkać, to mam w dupie. Niezbyt ładny, nie mam co robić, tylko w kółko na obcego kolesia lukać, jasne. Ty tak dużo nie myśl, nie. No, kończę, bo bluzkę widzę, do tamtych spodni mi pasuje. Ty lepiej już wróć z tej Norwegii, to wtedy pogadamy, bo tak w kółko przez telefon, to ja nie lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz