Jedną z ciekawostek city jest
zagęszczenie toalet publicznych. Trudno stwierdzić, czy to wrocławska
specyfika, czy tak jest też w innych metropoliach. Możliwe, że to światowy standard.
Tak czy inaczej, to naprawdę zastanawiające, dlaczego np. przybytki ulgi
wybudowano, a ostatnio nawet po wielu latach wyremontowano, w przejściach
podziemnych przy trzech kolejnych przystankach w samym sercu city, czyli od pl.
Jana Pawła II, przez ulicę Młodych Techników, po pl. Strzegomski - zamiast np. w
miejscu tego środkowego WC zrobić windę, która pomogłaby niepełnosprawnym
dostać się na przystanek tramwajowy, co obecnie jest niemożliwe bez lewitacji,
teleportacji lub silnych rąk osób życzliwych.
Czynne od 8 do 18, wyłącznie w
dni robocze, choć zapach niesie się po okolicy w każdy dzień bez wyjątku.
Na straży toalet ulokowanych przy
przystanku „Młodych Techników” stoi codziennie kobiecina starsza, maskująca
strój fartuchem służbowym, barwy spranej łąki, po której przemaszerowało stado
głodnych owiec z biegunką. W oczy rzuca się makijaż, wyrazisty niczym z
teledysków Lombardu z lat 80-tych XX wieku, a także starannie natapirowana fryzura:
połączenie koka z piramidą, w której swobodnie zmieściłby się faraon wraz z
małżonką, potomstwem i liczną świtą dworzan.
W tunelu podziemnym przed toaletami
codziennie rozstawiają swoje stoiska handlarze, oferujący przechodniom
radiobudziki, baterie, latarki, wyszukane stroje np. koszule nocne (prawie w
stylu vintage) i garsonki - jakby wyjęte z szafy Crystal z „Dynastii” - a także
owoce, warzywa, torebki i broszury „Strażnicy”. Coś dla ciała, coś dla ducha.
Babcia klozetowa ma dobre serce,
bo często użycza handlarzom swojego czajnika elektrycznego, by mogli zagotować
wodę na herbatę lub gorący kubek, co jest szczególnie przydatne w chłodne dni. Sprzedawcy
często rozgrzewają się innymi trunkami, nie jest więc wykluczone, że częstują
towarzyszkę z podziemia czym chata bogata, odwdzięczając się tym i owym.
Ostatniego dnia października w
przejściu podziemnym nie było ani wielu handlarzy, ani chętnych do skorzystania
z toalety. Ludzie pędzili na przystanek i do domów, chcąc zdążyć z
przygotowaniami do wyjazdów, najazdu gości i weekendowego leniuchowania.
- Powiem pani – zagaiła babcia
klozetowa z nutą goryczy w głosie – tak dzisiaj jest, że sama nie wiem. Jakoś
tak.
- Tak, tak – zgodziła się jedna
jedyna handlująca tego dnia kobieta – mało ludzi. – Podniosła się z krzesełka turystycznego
i niemrawo zaczęła chować towar do wielkich toreb. – Ja też dzisiaj nie bardzo.
Nie ma zarobku dzisiaj.
Melancholia jesienna ogarnęła tunel
i mrugające światło z jarzeniówek z trudem przebijało się przez jesienny
zmierzch popołudniowy.
- Jesień. Tak, dzisiaj tylko trzy
osoby skorzystały z toalety. I ja pani powiem jeszcze coś.
- Tak?
- Dzień teraz krótki, to jak im
się sikać zachce, ludzie prędzej pójdą w krzaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz