Szary, ogromny, nieco przygnębiający gmach szkoły, pochodzący sprzed kilku dekad, ukrywający się w deszczu. Wewnątrz
pusto i wyjątkowo cicho, jakby budynek odpoczywał w weekend od codziennego
hałasu i zamieszania. Na ścianach wiszą plakaty z imprez edukacyjnych dla
młodzieży i akcji szkolnych. Na środku smętnego korytarza stoi drewniana
strzałka, do której trochę krzywo przyczepiono napis z informacją o tym, której
sali mieści się komisja wyborcza.
Z pomieszczenia o charakterze zazwyczaj geograficznym, ozdobionego mapami, wykresami z zawartością gleby i poziomem wód w morzach i oceanach, wyniesiono
większość stolików i krzeseł, kilka pozostawionych ustawiono w rzędzie, w
którym zasiadają członkowie komisji wyborczej. Siedzą, spoglądają w przestrzeń i z trudem ukrywają senność, tłumiąc gromkie ziewnięcia. Z nadzieją zerkają na
każdą kolejną osobę wchodzącą do sali, jakby liczyli na to, że wydarzy się coś
spektakularnego, co pozwoli się obudzić.
Głosujących jest niewielu,
kilkoro emerytów, młody facet w dresie, siedzą w boksach i wertują karty do
głosowania, poszukując tej, na której postawią konkretny, znaczący krzyżyk.
Facet z komisji: - Pada jeszcze?
Kobieta z komisji: - Chyba tak.
Wyborca 1: - Tak, dopiero się
rozkręca. Będzie do wieczora tak padać.
Wyborca 2: - A jak dzisiaj z
frekwencją? Do południa, no jaka?
Facet z komisji: - Słabo raczej.
Kobieta z komisji: - Przyjdą
chyba jeszcze, mam nadzieję. Mamy otwarte do 21.
Wyborca 1: - Może będzie ze 30%.
Pewnie nie więcej, co?
Facet z komisji: - Jak będzie 32%
to będzie sukces, no naprawdę.
Kobieta z komisji: - Zdziwię się,
jak tyle będzie.
Wyborca 2: - Pada, to przyjdą, na
spacer po kościele.
Wyborca 1: - Albo po zakupach,
jak zamkną sklepy.
Facet z komisji: - Na Bielanach i
galerie zamykają po 21.
Wyborca 2: - Nawet jak tu przyjdą,
to ilu odda ważne głosy?
Wyborca 1: - Tyle kart, dużo
stron, można się pogubić.
Facet z komisji: - No, w galerii
łatwiej.
Kobieta z komisji: - I ciekawiej,
więcej ludzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz