poniedziałek, 16 marca 2015

odc.129.: CWANIARA


Nowy, choć już nieco wypełniony lepkim miejskim brudem tramwaj mknął cicho przez miasto. Dookoła kasownika tłoczyli się zniecierpliwieni pasażerowie, balansując i chybocząc się w rytmie jazdy, jakby wszyscy tańczyli coś nowoczesnego, co podoba się tylko koneserom: dłonie uniesione, w jednej karta płatnicza (albowiem biletomaty w autobusach i tramwajach nadal konsekwentnie odmawiają gotówki), druga machając bezradnie łapie równowagę, nogi szeroko rozstawione, od czasu do czasu kroczek w przód lub w tył, wyminięcie osoby obok lub delikatne potrącenie, wraz z obowiązkowym gwizdnięciem w ramię lub w bok torebką tudzież parasolem, kwaśny uśmiech lub burknięcie „…-eprasza” i odmruknięcie „-nszkodz”, połączone z jednoczesnym nieżyczliwym zerkaniem na delikwenta korzystającego z biletomatu, jakby samo spojrzenie mogło przyspieszyć drukowanie biletu. Miejska symfonia śródkomunikacyjna.
- Ona jest taka cwaniara wredna, ja ci to mówię – głos przepełniony jadowitą satysfakcją żwawo przebijał się przez szum pojazdu. Wysokie tony pełne barwnej treści emitowała niepozorna kobietka, zwinięta w kłębek z telefonem, torbami, otulona płaszczem i szalem. Ostatnie podrygi zimy bywają przenikliwe i ostre w powiewach, podobnie jak wokal tej pani. – Cwana jest, ta Baśka*, mówię ci. Nie, coś ty, no ty byś musiała myśleć jak ona, to też byś się nachapała. Nażrą się i zesrają. Ty wiesz, ja ostatnio patrzę, a ona im pozwala, no już na wszystko im pozwala, jak płacą, no ty wiesz, cebulę jej sadzą pod oknem. Jakbym ja była taka pazerna, jak ta cwaniara Baśka, to też bym se sadziła. Jebie jej ta cebula, wszystkim im jebie. Pazerne to, cwane, rentę kradną Wieśkowi* pewnie. Będą żarli cebulę teraz. Zesrają się, a niech im będzie. A co im powiesz? Nic im nie powiesz. I wejść się nie da, bo ta cebula jebie. Cwaniara pazerna, zapłacili jej dobrze za to, niby żal im kupić, to sadzą. A ja im nie żałuję tej cebuli, niech żrą, tylko strasznie pod oknem jebie.


*Imiona fikcyjne - ze względu na drastyczność sytuacji oraz drażniącą woń cebuli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz