środa, 6 maja 2015

odc.140.: NIC NIE PORADZISZ


-… tutaj albo obok, sama nie wiem. A ty?
- Coś ty, nic, kurwa. I nic nie poradzisz, bo zapiliśmy. Tylko kurwa szkoda, że nie pamiętamy…
- Ciii, bo jeszcze nas ktoś spotka…
Kobieta z rozczochraną fryzurą i rozmazanym makijażem obejrzała się, zamglonym spojrzeniem omiatając okoliczne krzaki i trawnik przed blokiem. Poprawiła legginsy opięte na tylnym, zgrabnie reprezentacyjnym odcinku kręgosłupa i pociągnęła swojego towarzysza za rękaw w kierunku krzaków za boiskiem do siatkówki koło sąsiedniego bloku.
- A może tam?
- Nie wiem, kurwa. – Facet był wyraźnie zmęczony, poirytowany i jakby zawstydzony zarazem. -  Tarzałaś się po krzakach, to masz.
- Sama się nie tarzałam! – Syknęła z naciskiem. – I możesz być pewny, że nie odejdę stąd bez tej torebki! Wszystko tam miałam, klucze, portfel, całe życie!
Facet zdjął ze spodni liścia i otarł rękaw kurtki z kurzu.
- Szkoda by było, kurwa – przyznał w zamyśleniu. - Ludzie powariowali w ten długi weekend. Grille, śluby, komunie, kurwa. Tylko na zakupy nie było jak.
- Bo pozamykane wszystko, no.
- Ale można się napić, nie.
- Można i tak to się kończy... A pamiętasz, o której to było?
- Nie. A po co ci to?
- Sama nie wiem – kobieta przystanęła bezradnie i usiadła na ławce przy placu zabaw. Potarła przekrwione oczy. – Nawet ciemne okulary tam mam, nie. I nic nie poradzisz.
- I szukaj, kurwa, wiatru w polu. Ale mnie kurwa suszy, ja pierdolę.
Usiadł koło niej i chwilę milczeli w bezruchu, podczas gdy słońce bezlitośnie eksplorowało niedzielny świąteczny poranek. Nagle zza okna w bloku nad nimi rozległy się głośne okrzyki, triumfalne i rozbawione.
- Znalazłam cię! – Zapiszczał damski wokal z satysfakcją. - Możesz się kurwa schować nawet pod stołem, a i tak cię znalazłam!
- Następnym razem skopię ci dupsko, zobaczysz! – Odpowiedział męski głos, śmiejąc się głośno. – Święto, nie święto, kurwa, dorwę, wypatroszę i zabiję! Nic na to nie poradzisz, jestem lepszy w te klocki!
- Akurat, trzeci raz przegrałeś, lepszy, kurwa!
- Odpalamy jeszcze raz i sama zobaczysz!
Stado gołębi spłoszone hałasem wzbiło się w powietrze, wraz z liśćmi porwanymi do wirującego tańca przez wiatr, po czym tumany pyłu opadły na zmęczoną parę, siedzącą w milczeniu na ławce.
- Idziemy chyba, co? Czy szukamy dalej?
- Nie mam nadziei, ale musimy znaleźć. Nie wrócę do domu bez rzeczy, bo Dawid od razu się domyśli, że balowałam.
- A nie możesz czegoś kurwa wymyślić? – Wstali z ławki i niemrawo przeglądali krzaki. – Że cię okradli, czy coś?
- On mnie zna i wie, że prędzej zgubię niż dam się okraść.
- To jest kurwa bez sensu!
- Taka już jestem i nic nie poradzisz… Może to tam dalej, koło parkingu?
Poszli, a gołębie wróciły na stanowiska bojowe między śmietnikiem a placem zabaw, by czekać na kolejne dostawy okruchów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz