- Chcesz mi powiedzieć, że gdybym nie przejechała tam
na czerwonym, przez ten jebany przejazd kolejowy, to nie miałabym teraz mandatu
za dziewięć stów, TAK?! – Syknęła wściekłym, piskliwym głosem kobieta szczupła
do granic możliwości, odziana w ciemną sukienkę, potrząsając blond fryzurą,
jadowicie wykrzywiając uszminkowane, jaskrawo czerwone usta do telefonu
większego niż jej dłoń.
–Wystarczyło się tam zatrzymać i byłoby zero, TAK?! To
chcesz mi powiedzieć? Co za żenada! Co za żenada być policjantem w tym kraju!
TAK!
Kobieta stukała obcasami szpilek, przemierzając tam i
z powrotem krótki odcinek chodnika między komisariatem policji a przystankiem
autobusowym. Jej wrzask przykuł uwagę pasażerów wysiadających z autobusu, aż kilkoro
z nich przystanęło w zaciekawieniu. Kobieta wyszarpnęła z torebki paczkę
papierosów i zapaliła jednego, zaciągając się głęboko, nie dostrzegając
zgromadzonej publiczności.
- Ten dzień w ogóle zaczął się chujowo – poskarżyła się
do telefonu – bo dzwonek zadzwonił, jak się czesałam i nic mi z tego nie wyszło,
NIC! Zanim otworzyłam, to poszli dalej, okazało się, że to Jehowi i sąsiad z
nimi się kłócił, czy Szatan to istota duchowa, czy człowiek, no czujesz? Od
samego rana tak mam, no. Nie, coś ty, zabrali mi, bo punktów już miałam w chuj…
I teraz muszę zapierdalać autobusem, jak ostatnia… No, zamienił stryjek
siekierkę na toporek. Co? Nie tak, kurwa, jak to się mówi?
- Zamienił stryjek siekierkę na kijek – wtrącił nieśmiało
staruszek stojący nieopodal.
Kobieta spojrzała na niego ze zdziwieniem, rozdziawiając
krwistoczerwone usta.
- Na kijek, pan mi tu mówi. Nie wiem, jakiś taki,
co tu stoi, też chyba czeka na autobus. Dziewięć stów, Jechowi, kurwa, co
jeszcze? A jutro mam imprezę, miałam zrobić zakupy, chyba nie dam rady. Przed
imprezą człowiek powinien mieć wolny dzień. Albo dwa, no. Koreczki jakieś albo jajka
w majonezie. Coś jedzie, to jadę, nie. Później zadzwoń, przyjedziesz po mnie,
przecież nie będę ciągle autobusem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz