- Ale sam powiedz, bo nie wiem czy wahto? A kto tam będzie? Bo nie wiem czy mam przyjechać i hobić sztuczny tłum – oznajmiła dziewczyna w błękicie, stylowo wibrując przy każdym „r”, machając błękitnym klapkiem na stopie z wytatuowaną niebieską kokardą. Szczuplutka, w błękitnej sukience, z błękitną torebką, w ciemnych okularach z błękitnymi oprawkami i ze sporych rozmiarów kółkiem w nosie, przywodzącym na myśl krnąbrną krówkę na pastwisku.
Pasażerowie autobusu ruszającego z Ronda Reagana nie zwrócili na nią większej uwagi, mimo że przemawiała do telefonu głośno i dobitnie wymawiając wszystkie głoski (oprócz wspomnianego „r”), jak kilkulatek, który niedawno nauczył się mówić i testuje ten zabawny sposób porozumiewania się.
- Ja to mam u ciebie pecha, taki ślepy faht, czy coś, kuhwa – wyznała, nie zauważając, że siedząca obok niej starsza pani podskoczyła jak oparzona, słysząc wulgaryzm. – Kiedyś połamałam okulahy, jak piliśmy wino twoich hodziców. A ostatnio jak byłam u ciebie na imphezie, to mi ta khetynka Dohota odbiła Kacpha. No właśnie. Hyczałam, bo wiesz, to była phawdziwa miłość. Cztehy miesiące, ale tak na maksa. Ona jest ładna? Na twarzy?! Nie piehdol, no kuhwa, nie wiem z któhej sthony... A, Dohoty nie będzie? To kto będzie? Uhm. No dobha. Bo myślałam, że mnie zaphaszasz tylko po to, żeby mieć sztuczny tłum. Ale jak tak, to będę. A dzisiaj? Właśnie jadę na konceht do Pahku Na Wyspie. Nie wiem, dostałam bilety od siosthy, któha nie może iść, bo złamała nogę. Tytuł ma "Sphagnieni lata", gha jakiś Skubas i laska któhej nie kminię, jakaś Julia z Behlina. Co? Xanax? Już nie biohę, bo nic nie kojarzyłam. A, zespół taki? Wiesz co, w sumie wszystko mi jedno, muszę się zhelaksować, bo mam sthesa. Jak chcesz, to mam dwa bilety, to przyjedź. Przyjedziesz? Kuhwa, to supeh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz