niedziela, 9 sierpnia 2015

odc.163.: NA PAŁĘ


- W zeszłym roku rozkładały się codziennie koło nas, na tej plaży ujebanej syfem, dwie takie baby, na oko grubo po czterdziestce, ale każda z małymi dziećmi, więc od razu je zauważyliśmy…
- … Narzekały na wszystko, codziennie, że wszystko za drogie, plaża brudna i w ogóle cały Bałtyk taki zasyfiony, za zimna woda, a powietrze za gorące…
- … Jedna z nich miała białą sukienkę, taką do kolan, więc zaczepiłem na pałę, że i owszem, syf i gorąco, ale na jej widok to mi się robi zimno…
- … A ona zapytała, czy panu chodzi o to, że jestem zimna, jak lodowa Królowa Śniegu, bo tak mówi jej mąż…
- … Ja odpowiedziałem, że nie, po prostu nawiązałem do białej sukienki i chcieliśmy już stamtąd iść, ale wtedy odezwała się ta druga baba, że niech się tamta cieszy…
-… Że nie jest królową loda, a ta mówi, że o to też trzeba zapytać jej męża!
Cała grupa siedząca w hotelowej kawiarni pod przeogromnym parasolem, na przewiewnym patio przy trasie spacerowej na Podwalu ryknęła śmiechem. Opowieść snuła para, która ciągle wchodziła sobie w słowo, przerywając jedno drugiemu, zarazem uzupełniając wątek o kolejne detale. Grubawy facet w koszulce z napisem „Fucking FUCK happens” oraz jego towarzyszka w upstrzonej cekinkami bluzce w kolorze błotnistej rzeki raczyli podwójnym monologiem dwie kobiety, które rzadko dochodziły do słowa, jedna w wielkim kapeluszu, a druga z fryzurą stylizowaną na afro. Rozbawione towarzystwo śmiało się dłuższą chwilę. Dwoje kilkuletnich dzieci szalało z piskiem na plastikowej zjeżdżalni tuż obok.
- Czy mogę prosić o podanie numeru pokoju? – Kelnerka z schludnym uniformie zjawiła się bezszelestnie, z profesjonalnym uśmiechem.
- Nie, my jesteśmy stąd – odpowiedział facet, machnąwszy ręką w stronę sądu i placu Legionów. – Z miasta Wrocławia, a nie hotelowi…
- …I przyszliśmy na kawę…
-…Tamtym ludziom przyniosła pani kawę i ciastko dla dziecka, widziałem…
Kelnerka nawet nie mrugnęła okiem, choć dzieci nowych klientów wściekłym wrzaskiem zapożyczonym od plemienia Apaczy wstępującego na wojenną ścieżkę wypłoszyły wszystkie gołębie i część klientów hotelu, którzy przenieśli się z patio do wewnętrznej części restauracji, zapewne w poszukiwaniu nie tylko klimatyzacji, ale i ciszy.
- Restauracja hotelowa będzie czynna dopiero za pół godziny, bo na razie wydajemy śniadania dla gości hotelowych, ale oczywiście jeśli państwo sobie życzą, to mogę zaproponować kawę. Tak jak tamtym państwu, tak. Jaką?
- Mocną – odezwała się kobieta w kapeluszu.
- Dla mnie też – przyłączyła się jej afrykańsko wystylizowana koleżanka.
- Dla mnie podwójne expresso, dla żony latte – zaordynował facet.
- Oczywiście – kelnerka oddaliła się jak zjawa w szekspirowskiej sztuce, a po chwili wróciła z zamówieniem.
- Czyli nie polecacie polskiego morza? – Spytała kobieta zza kapelusza, dosładzając sobie kawę po raz kolejny. Wsypała do szklanki trzy łyżeczki cukru, ale widocznie jej dzienny limit na słodycz jeszcze się nie wyczerpał.
Mężczyzna zerknął na dzieci, które piszczały z zachwytu, rozkręcając plastikową zjeżdżalnię na mniejsze fragmenty i uspokojony tym sielskim widokiem, podjął rozmowę, tonem eksperta występującego w głównym wieczornym wydaniu „FAKTÓW”.
- Jeśli chcecie znać moje zdanie, to Bałtyk może być spoko, tylko nie można jechać na pałę, z głową załatwiać, mieć jaja… 
- … Pytać ludzi gdzie warto, a gdzie syf, bo kiedyś nie pytaliśmy – włączyła się jego żona - trzeba wiedzieć, gdzie jechać i…
- … Najpierw wszystko sprawdzić. Wiecie, ile ja wczoraj wykonałem telefonów?
- … Chyba z pięćdziesiąt, bo dzwoniłeś, aż bateria padła…
- … Ale w końcu się udało i mamy apartament w Kołobrzegu…
- Apartament? To nieźle wam się powodzi – wtrąciła kobieta w kapeluszu z nutką zazdrości – a mówiliście, że w tym roku będzie krucho z wyjazdem?
- No właśnie – odezwała się jej koleżanka, potrząsając dumnie afro – A jak pytałam, czy macie plany, to cisza, a teraz mówisz, że apartament, to chyba macie miejsce?
- … Właściwie nie apartament, tylko taki domek z łazienką, tylko my i dzieciaki…
- … Bo wiesz, nie narzekamy, ale życie kosztuje, w tym roku i auto, i…
-... Dlatego Bałtyk, a nie Madera, a poza tym…
- … Trafiła się nam okazja, bo znajomi mieli tam wynajęte mieszkanie i musieli skrócić urlop…
- … Więc my jedziemy jutro i mamy zaklepane, bez zaliczki…
- … A ponoć są ludzie, co jadą w ciemno, walą do Kołobrzegu bez niczego… 
-… I chodzą od hotelu do hotelu, a tam nic… 
-… Bo nigdzie nie ma miejsc. Tak to jest, jak jadą na pałę…
- …Zamiast z głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz