- Masz dziewczynę?
- Nie, mam siostrę.
- A ja mam dwie dziewczyny. Dobrze, że ich tu nie ma, pojechały na wakacje. Chodź, kopiemy ten tunel, bo mama mnie zaraz zawoła do domu.
- Dobra, kopiemy.
Mimo że szczęśliwy posiadacz dwóch wielbicielek był na oko dwukrotnie starszy od obdarzonego siostrą czterolatka, chłopcy znakomicie się dogadywali i zgodnie kopali w piaskownicy wielkie doły, sypiąc przy tym piasek na siebie, pozostałe dzieci i otoczenie.
Poranek był bardzo słoneczny, a powietrze pachniało nadciągającym skwarem, suchymi liśćmi i niestety pobliskim śmietnikiem. Ten konkretny plac zabaw jako jeden z nielicznych ulokowano w cieniu wysokich, starych drzew, więc chętnie odwiedzali go mali mieszkańcy osiedla w centrum city, oczywiście wraz z rodzicami, dziadkami, babciami, opiekunkami, ciociami lub wujkami. W XXI wieku dzieci nigdy nie są same, rzadko się nudzą, a o wchodzeniu na drzewo i swobodnym zwisaniu z trzepaka nawet im się nie śniło.
Tuż obok piaskownicy na ławce siedziała młoda kobieta, która bardzo głośno rozmawiała przez telefon, pilnując jednocześnie, by kilkuletnia córeczka nie zrobiła sobie krzywdy kapslem, który mała uparcie trzymała w rączce, nie chcąc zamiast tego cudnego znaleziska chwycić na przykład łopatki, foremki, tudzież jakiejkolwiek innej tradycyjnej zabawki.
- Sara, odłóż to, powiedziałam – syknęła kobieta surowo. – Nie, to nie do ciebie, Marysiu. No, to jeszcze tylko ci opowiem, bo pamiętasz tę moją grubą kuzynkę? No, zawsze była gruba, ale teraz to się z niej zrobiło prawdziwe monstrum. Jest w ciąży i przesadza, żre wszystko, nawet pije kawę, wyobrażasz sobie. Na dodatek wszędzie chcą z nami chodzić, Łukasz już mówi, że ma ich dosyć, ale oni dzwonią i zapraszają na grilla, na wesele nawet razem mamy jechać. Ja nie wiem, w co ona się zmieści, chyba dwie sukienki zeszyje razem, a taksówkę osobną jej zamówimy, bo sama zajmie całe siedzenie. Sara, odłóż to, powiedziałam! Nie, to nie do ciebie, Marysiu. I ona mnie zapytała ostatnio o wiesz co. No, WIESZ CO. O sprawy damsko-męskie, jak to się, no wiesz, załatwia, bo jej mąż w ciąży chce tylko jej w dupę, a mój mówi, że widocznie woli na nią nie patrzeć.
W tym momencie oczy większości osób będących na placu zabaw skierowały się na nią, ale nie zwróciła na to uwagi.
- Sara, odłóż to, powiedziałam. Nie, to nie do ciebie, Marysiu. – Ze zdumieniem zauważyła wreszcie, że kilka osób wpatruje się w nią z mieszaniną grozy, ciekawości i potępienia w oczach - Ojej, powiedziałam to przy dzieciach. O dupie i w ogóle. No, śmiej się, śmiej, ale kiedy ktoś wygląda jak monstrum, to chyba musi o tym pomyśleć, nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz