Długowłosa, ładna dziewczyna z jaskrawym makijażem, w miniówce w barwach moro i legginsach w panterkę zgrabnie zakotwiczyła na siedzisku typu buła przed wejściem do empiku w Renomie, zapadła się, otoczona torbami z logo różnych firm i westchnęła z naciskiem.
- Ja tu sobie wreszcie posiedzę, a ty idź i coś mi wybierz.
Barczysty chłopak z zarostem drwala zmarszczył czoło i podrapał się po stylowo podgolonej fryzurze. Postawił resztę zakupów obok buły zawierającej spore fragmenty jego dziewczyny i rozejrzał się dookoła.
- Ale gdzie? W empiku mam ci coś kupić?
- No skoro mnie tu przyprowadziłeś, to ja tu poczekam, a ty kupisz mi prezent na Walentynki, jak obiecałeś, nie?
- Kobieto, trzy godziny chodzimy po sklepach, godzinę wybierałaś bluzkę, to myślałem, że teraz coś zjemy? – Rzucił tęskne spojrzenie na bary zgromadzone na III piętrze Renomy. Nieopodal przy stoliku grupka młodych ludzi wcinała naleśniki, aż im się uszy trzęsły, a nieco dalej zakochana para dziobała sałatkę z jednej miski rozmiarów wiadra.
- Nawet jakąś zieleninę bym wrzucił, wiesz, nie musi być mięso, bo później matka mi da kotleta na kolację.
- Jestem na diecie. I ten, post jest, wczoraj babcia mówiła, że to dobrze robi na figurę.
- A ile już nie jesz?
- Jakieś dwie godziny, bo rano miałam doła, że się zjebało akurat na te Walentynki i w ogóle, i ojciec zrobił grzanki. Ale teraz wytrzymam, bo przeprosiłeś i nie ma afery, obiecałeś, nie?
- Jeżeli myślisz, że ja też nie będę jadł…
- Nie no coś ty, babcia mówi, że faceci muszą jeść, taka głupia nie jestem.
- No dobra, to coś ci kupię. Maskotkę?
- Przyprowadziłeś mnie do empiku, żeby kupić mi maskotkę? Mam już pełno maskotek, to wymyśl coś innego, coś tu mają na pewno. Mówiłeś, że zrobisz wszystko…
- Ciekawe co… – Burknął, z burczeniem w brzuchu, więc trochę niezadowolony, ale ruszył dzielnie do boju, czując że musi pokonać tego smoka.
- A ja sobie zadzwonię do Wiolki. Duża buźka – krzyknęła za lubym, który oddalił się na polowanie.
Wyjęła smartfona z wściekle różowego etui i podłączyła słuchawki.
- Wiolka? Haloo? – Mówiła głośno, wyciągając z toreb kolejne fatałaszki. – Barti mnie wziął na zakupy. No wiesz, babcia mówi, że jak przeprosił i w ogóle, to może mu wybaczę. O, to chyba za duże, wrócimy i wymienię, bo mi cycki utoną… Mówił, że się schlał, ale mnie kocha i wiesz, jak zwykle, na stówę prawdziwa miłość, takie pierdoły. Walentynki są, nie, to później zobaczymy, ale dzisiaj… Sprzedaliście? Acha. Ale wiesz, babcia mówi, że teraz to same przekręty, nie. Babcia mówi, że jak wujek kupował chatę, to miał już prawie kredyt, promisa dostał z banku czy coś takiego, podpisał i wzięli zaliczkę, a potem oszuści się okazali i tyle ich widzieli. A ty co robisz na Walentynki? Z tym swoim?... Tobie to dobrze, pewnie zaraz ślub i z głowy, babcia mówi, że po ślubie to już będę miała spokój. No właśnie nie wiem, to zależy, Barti mówi, że kocha i w ogóle, ale ja mu nie wierzę, wszyscy tak mówią. Jasne, że go kocham, ale babcia mówi, że to facet, a oni wszyscy tacy sami. Jakieś jedzenie mu dam i w ogóle, tylko jeszcze go przeczekam trochę, żeby lepiej smakowało. O Barti wraca, więc kończę. Niesie coś. Duża buźka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz